niedziela, 2 kwietnia 2023

Nuta kardamonu (ItaSaku)

 


Powtarzałaś po stokroć, że go porzucisz, lecz sposób w jakim odchodził,

zawsze prowadził was do ponownego spotkania.



Od dziecka przyglądałaś się, jak z wrodzoną gracją wychodził na zewnątrz. Długimi krokami schodził w dół schodów, a hebanowe włosy powiewały na wietrze, według własnej, nikomu nie znanej choreografii. Zdawałoby się, że wręcz tanecznym krokiem pojawiał się na podwórku i znikał równie szybko, niż mrugnęłaś okiem. Wszystko w nim przyciągało do siebie, lecz silna wola nakazywała pozostać w ukryciu. Tak przecież było bezpieczniej.


Przez większość szkolnych lat, unikałaś towarzystwa. Pragnęłaś samotności, w której tkwiłaś lata. Nie musiałaś się obawiać, ani przejmować. Tak było wygodniej. Bez zmartwień, zawrotów głowy, czy problemów wieku młodzieńczego. Nie musiałaś tolerować złośliwych komentarzy rówieśników, po prostu miałaś je gdzieś.

Wszystko zmienił ten jeden, najgorszy dzień w roku. Tak w każdym bądź razie myślałaś. Teraz, doświadczona latami, skłamałabyś mówiąc, że jesteś obojętna.

Jeden papieros, butelka sake. Pierwsze wagary, malinowa mamba i jego zapach — mentolowy, rześki i świeży. Z nutą kardamonu.

Zakradał się do okna, czasami pukał, innymi razy podciągał do góry i wchodził do środka. Nie zachęcony przez słowa, a niemą obietnicę. Szmaragdowych oczu. Oczekujących z nadzieją, że powróci.

Nie możesz powiedzieć, że tęskniłaś. Nie mogłaś też zaprzeczyć, że nie czekałaś. Z fascynacją przeplecioną z nutką tęsknoty. Może obsesyjnie nie odliczałaś minut, lecz częściej sprawdzałaś ekran wysłużonego aparatu telefonicznego. Kiedy znów pojawi się w białej ramie okna, a ciemne włosy powieje wiatr.

Po wszystkim odchodził. Do siebie, do niej, do nich.

Jednak nigdy nie obawiałaś się zawodu. Nie byłaś głupią dziewczyną, wiedziałaś jakie jest ryzyko. Byłaś pewna, że może to cię wykończyć, tak jak ty wykończyłaś jego brata.

Jednak gdy rozum coś mówi, serce nie chce słuchać. Tak było i jest. Tak będzie już zawsze. Nikt i nic nie może się przeciwstawić potędze tego nałogu, który wpełzał po mostek, naruszając organ zwany sercem.

Po latach trwania w tym beznadziejnym miłosnym trójkącie, chciałaś odpocząć. Złapać powietrze. Oprzytomnieć. Pragnęłaś tylko swobody i niezależności, którą odebrał ci tego dnia. Gdy tylko wkroczył bezceremonialnie pierwszy raz do czeluści mrocznego pokoju. Twojego pokoju.

Nie pozwolił ci. Pozostał nie tylko na chwilę, ale i dłużej. Na więcej tych chwil. Bezsłownych, namiętnych. Gorących, oprószonych ciężkim oddechem i spazmami rozkoszy.

Powtarzałaś po stokroć, że go porzucisz, lecz sposób w jakim odchodził, zawsze prowadził was do ponownego spotkania.


~ * ~


Od K: Dawno mnie tutaj nie było. Jednak musiałam się zastanowić, co zrobić z tym zbiorem. Po pierwsze jak widać (a może i nie) zmieniłam adres. Uważam, że jest bardziej adekwatny do tematyki. Po drugie wątpię, abym tutaj coś regularnie dodawała, więc jeżeli ktoś jest zainteresowany moją twórczością i chciałby zamówić sobie coś tylko dla siebie zapraszam na Unravel the Freedom, który prowadzę razem z Talon.

2 komentarze:

  1. omg kobieto
    zmiotłaś mnie
    połknęłaś, przetrawiłaś i wyplułaś

    ten tekst jest cudowny, żywy, pełen emocji i mówiący wprost chociaż nie trywialnie
    kocham go, te opisy, emocje zawarte w każdym zdaniu, rozpływam się, a niezaprzeczalnym królem tekstu jest to zdanie: "Jeden papieros, butelka sake. Pierwsze wagary, malinowa mamba i jego zapach"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tekst wywołał taką reakcję. Choć przyznam, obawiałam się, że nie będzie zbyt dobry. Ta krótka historia została napisana w dość ciężkim dla mnie czasie i właściwie to czekała od listopada na publikacje. Finalnie stwierdziłam, że dziś przyszedł jej czas.

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥

Szablon