niedziela, 12 grudnia 2021

Nie lękam się śmierci (NaruHina)

 




Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.


Ciepło dotyku jej dłoni przyprawiał o dreszcze. Powodował dotąd nieznany mu wstrząs i skurcz. Białe oczy skupione były na pozornie niewielkiej ranie. Cielistym bandażem zawijała zranioną rękę. Oddech miała przyspieszony.
Patrzył na nią lazurowymi tęczówkami, w których zawsze tlił się płomień nadziei, pomimo obecnej, fatalnej sytuacji. Próbował zrozumieć uczucie, które wyrwane z czeluści serca, ogarniało samotną duszę. Dlaczego w chwili śmierci myśli o uczuciach?


Hinata wstąpiła w szeregi ANBU parę tygodni temu. Naruto należał zaś od zakończenia ostatniej misji drużyny sódmej, czyli ponad dwa lata. Szósty hokage wcielił go, kilka miesięcy po Czwartej Wielkiej Wojnie Ninja.
Z pozoru łatwa misja, przerodziła się w piekło, kiedy ostatniego dnia odkryli kryjówkę nowej i niebezpiecznej sekty. Naruto nie potrafił zrozumieć, dlaczego Kakashi przydzielił do niego Hinatę. Może nie chciał przyjąć do wiadomości, że z pozoru skromna i wstydliwa Hinata, posiada wielką moc. W zasadzie tak jak Sasuke, kekkei genkai rodu Hyuga było cennym darem. Hinata musiała być silna.
Ranna dłoń spadała powoli, a właścicielka byakugana powstała z miejsca. Zbliżyła się do szpary, z której mogła go aktywować i sprawdzić okolicę. Tylko kwestią czasu było, nim szaleni wyznawcy ich odnajdą.
Z kultem jashinistów spotkał się raz w życiu i o jeden raz za dużo. Uciążliwe wspomnienie przedarło się w myślach i Naruto doskonale zdał sobie sprawę — to cholernie niebezpieczna misja. Pomimo wszystkich wątpliwości i sprzeczności sumienia, pozwolił Hinacie zostać.
Bo była taka zmotywowana.
Znajdowali się w cholernie ciężkiej sytuacji. Naruto wypił ostatnie krople wody z małego bukłaka, a jedzenia praktycznie już nie mieli. Hinata powróciła i dała mu do zrozumienia, że powinni ruszyć w głąb jaskini. Z wiszących stalaktytów opadały krople. Naruto nauczył się w akademii, że stalaktyt to grawitacyjny naciek jaskiniowy mający najczęściej kształt wydłużonego, odwróconego stożka. Wokół zwisającej ze stropu kropli wody wysyconej solami tworzy się pierścień osadu, dlatego mieli nadzieje, że schodząc tunelem w dół natkną się na zbiornik wodny.
Już nie daleko — pomyślał, kiedy na końcu długiego korytarza panowała większa wilgoć. Szedł za Hinatą, która z aktywowanym byakuganem sprawdzała otoczenie. Grota z początku wydawała się niewielka, teraz mogli się przekonać, że to tylko pozory. Wąski korytarz wił się i ciągnął, a przez wszędzie panującą wilgoć, zdawało się, że nie ma końca.
Hyuga zatrzymała się, nagle i niespodziewanie. Naruto wprawie na nią wpadł, gdyby nie w ostatnim momencie poczuł na twarzy granatowe kosmyki.
— Hinata? — zapytał, zbliżając się do kunoichi. Jej twarz była pogrążona w zadumie, a białe oczy przepełnione fascynacją. Spojrzał w kierunku i ujrzał to, co i jemu zaparło dech w piersi.
Nigdy nie przypuszczał, że kilkadziesiąt metrów pod ziemią, znajdzie się piękny zbiornik wodny, a z nim długi, błyszczący wodospad. Gęsta, biała piana powstawała w momencie w połączenia się opadającej wody z półkami skalnymi. Nieskazitelnie czysta woda powodowała, że shinobi zamarzył, aby po trudach misji zanurzyć się w jej głębinach. Pragnął poczuć chłód na zmęczonych mięśniach.
Z oddali zaczęły dochodzić ich okrzyki wyznawców, więc spojrzeli na siebie porozumiewawczo i ruszyli w dalszą drogę. Okrążyli staw i ruszyli w następną podróż. Hyuga wskazała odchodzący na północ korytarz, więc podążyli w kolejnych ciemnościach.
— Kapitanie? — zapytała, kiedy dotarli do końca. Uzumaki pokiwał głową na znak akceptacji, więc Hinata skumulowała czakrę i pozwoliła, aby zasłaniający przejście waz, rozkruszył się. Światło słoneczne raziło ich w oczy, więc szybko zasłonili je ręką. Świeże powietrze wbijało się przyjemnie w nozdrza. Nałożyli maski na twarze i biegiem ruszyli w stronę Konohy. Muszą jak najszybciej zdać raport Kakashiemu.
Biegli skrajem lasu, skakali z gałęzi na gałąź. Doskonale zdawali sobie sprawę, że nie mogą przystać. Wciąż znajdywali się na terenie wroga i w każdym możliwym momencie mogli natknąć się na wyznawcę jashinizmu. Naruto stanął na drzewie, a następnie odskoczył, aby uniknąć lecącego w jego stronę shurikena. Odwrócił się.
Przed nim stała bardzo dobrze znajoma mu postać. Szare włosy zaczesane do tyłu rozpoznał by wszędzie, a ciemne oczy, patrzące na niego z desperacką fascynacją wywierały presję.
To nie możliwe — pomyślał. Przecież stojący przed nim mężczyzna powinien być martwy. Od kilku lat zasypany na terytorium należącego do klanu Nara.
— Znów się spotykamy, Uzumaki Naruto! — wykrzyczał Hidan, z obsesyjnym, wręcz przerażającym chichotem.
— Powinieneś być martwy — odpowiedział z niedowierzaniem jinchuuriki.
— Są na tym świecie rzeczy, o których nikt nie ma pojęcia.
Oczy Hidana skierowane zostały na Hinatę, która nieświadoma stała kilka metrów dalej. Nim zdołała cokolwiek zrobić, przeciwnik doskoczył do niej. W ostatnim momencie Naruto zdążył odciągnąć kunoichi, wystawiając się na cios przeciwnika. Chociaż zdawał sobie sprawę, że nie powinien tak tego rozwiązać, nie mógł pozwolić, aby dziedziczka rodu Hyuga zaczęła walczyć z Hidanem. Zdawał sobie sprawę z jego umiejętności i przede wszystkim znał jego potencjał bojowy.
— Uciekaj, szybko! — polecił stanowczo, odpychając ją do przodu. Wciąż oszołomiona, odskoczyła na najbliższą gałąź. Nie chciała zostawiać ukochanego, lecz musiała posłuchać przełożonego. Stała jednak na tej gałęzi i obserwowała. Nie musiała być doświadczona, ani pomysłowa, by wiedzieć, że Uzumaki w momencie skaleczenia utracił całą przewagę.
Naruto zaczął wyprowadzać serie ciosów, aby nie pozwolić przeciwnikowi na odbycie rytuału. Wiedział, że gdy Hidan namaluje krąg będzie skończony. Prawa, lewa ręka, seria kopniaków i znowu prawa ręka. Ich walka przypominała taniec, lecz Hinata wiedziała, to był taniec śmierci. Hidan uśmiechał się szaleńczo. Chciał już spróbować krwi jinchuurikiego, aby raz na zawsze się go pozbyć. Później złoży w ofierze dziewczynę, która uciekła.
Wymieniali ciosy, głownie shinobi Konohy, Hidan wyginał się, aby ich uniknąć. Miał na brzytwie krew ofiary, to wystarczało. Teraz tylko powinien odskoczyć, narysować krąg i zakończyć. Jashin na pewno ucieszy się z tej ofiary. To była jego szansa na zbawienie i odkupienie win. Jōnin konohy będzie przepustką do raju. 
Walka była coraz dłuższa, przez co Naruto odczuwał zmęczenie. To wszystko działało na jego niekorzyść. Miał na wykończeniu czakrę, nawet pomoc Kuramy nie dałaby mu szansy. Był pogodzony ze wszystkim.
Na oślep zaczął okładać przeciwnika. Kolejna seria kopnięć, cios prawą i lewą ręką. Ostatecznie padł zmęczony na kolana, kiedy Hidan zdecydował się na kontrę.
Zamglonym wzrokiem lazurowych tęczówek, Naruto dostrzegał, jak jashinista językiem gładzi ostrze kosy. Momentalnie na twarzy pojawiły się charakterystyczne symbole. Na brudnej, ziemistej posadce rozrysował krąg i wyciągnął ostrze w swoim kierunku.
— Wszechmocny Jashinie! — krzyczał jak opętany. — Przyjmij tą ofiarę, na odkupienie moich grzechów!
Uzumaki już pogodził się ze śmiercią, kiedy zmęczony upadł na glebę. Nim jednak zamknął oczy, wyczuł ta charakterystyczną czarkę. Ten zapach poznałby wszędzie. Resztkami sił powstał by zobaczyć, jak Hinata ciosem odrzuca Hidana. Wywiązała się między nimi walka, którą dziedziczka Hyuga nie mogła przegrać. Była zdeterminowana i niewątpliwie silna.
— Hinata — wyszeptał Naruto.
— Uratuję cię Naruto-kun! — wykrzyczała, wciąż napierając na jashinistę. — Uratuję cię, chociażby to była moja ostatnia misja. Pragnę cię ochronić, bo cię kocham...
— Miałaś uciekać!
— Nie mogę cię zostawić, nie tutaj! A teraz muszę go pokonać. Nie będę się cofać, nie lękam się śmierci! — krzyczała, by następnie użyć ostatecznej techniki. — Hakke Rokujūyon Shō!
Nim zdążyła zadać ostatni cios, poczuła ukłucie. Popatrzyła na miejsce i zauważyła szkarłatną ciecz, wydobywającej się z powstałej rany. Przestraszonymi oczami spojrzała na twarz Naruto. A ostatnim co ujrzała, były jego lazurowe tęczówki.


~ * ~


Od K: Jak zawsze sprawdziła się moja teoria i obawy: nie potrafię pisać NaruHina i chociaż staram się, ciężko jest mi tę blokadę przeskoczyć. Pozostawiam więc tą miniaturkę taką, jaka jest, aby jeszcze bardziej nie zepsuć tej historii.



4 komentarze:

  1. Kocham NaruHina, nieważne w jakiej postaci... Szkoda, że akurat ta para ciężko ci idzie, ja ich natomiast podziwiam i kocham. Taki sentyment prawdopodobnie.
    Jestem ciekawa jak Naruto poradził sobie z... śmiercią Hinaty :( Miniaturka naprawdę fajna i pełna napięcia. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Naprawde ciężko mi się ich tworzy, tak naprawdę nie wiem czemu. Ktoś kiedyś powiedział, że najprawdopodobniej wpadam "w schemat prawie wszystkich autorów tego pairingu z Twoimi obawami, że są "zbyt odważni". Czyli boisz się dać im dramę." Jednak nigdy na to tak nie patrzyłam Po prostu jest mi ciężko coś do nich przypasować. Postaram się przemóc i częściej tutaj zamieszczać tą parę :)

      Usuń
  2. Och, zawsze widziałam, że Hinata jest jedną z tych osób, która miłość może zniszczyć — jest wstanie poświecić dla niej wszystko. Smutna, wzruszająca partóweczka 💜🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam wszystkich, którzy potrafią pisać NaruHina, bo dla mnie to czarna magia, jak u niektórych KakaSaku :x więc tym bardziej się cieszę, że ma taki odbiór ^.^

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥

Szablon