Czarne chmury nad miastem czerwień toczy krew.
Sakura zeszła schodami komisariatu policji w dół w towarzystwie detektywa i sierżanta. Właśnie zakończyła swoje przesłuchanie, które było dla niej wyjątkowo ciężkim i bolesnym przeżyciem. Przestała już płakać, a oczy piekły ją niemiłosiernie, zaczerwienione od wcześniej wylanych łez. Na dole czekała na nią matka, która natychmiastowo wzięła ją w objęcia.
Powolnym krokiem skierowały się do czekającego na policyjnym parkingu samochodu. Chociaż matka starała jej się dodać otuchy, Sakura nie potrafiła zapomnieć tego, co wydarzyło się jeszcze niecały miesiąc temu.
W głowie krążyły jej wspomnienia, blade i mgliste, a później jakby na nowo czuła ten sam ból upokorzenia. Dzisiaj dobitnie powracający w konoszańskim posterunku. Sakura zdecydowała się zeznawać przeciwko swojemu oprawcy.
— A więc — zaczął detektyw Uchiha. — Zostałaś zgwałcona?
Nie potrafiła spojrzeć na żadnego z zebranych w pomieszczeniu osób. Beznamiętnie, roztrzęsiona i zapłakana wbiła pusty wzrok w nic nieznaczący punkt na mahoniowym biurku komisarza. Pokiwała delikatnie głową, jakby bała się, że ta zaraz wyskoczy z kręgu. Niedawno wyszła ze szpitala i ściągnęła ortopedyczny kołnierz. Sakura była szesnastolatką o długich, prostych różowych włosach i zielonych oczach. Minął miesiąc odkąd została uprowadzona i zgwałcona. Dopiero teraz, za namową pani psycholog, postanowiła się zmierzyć ze swoim oprawcą.
Pedofil, bo inaczej nie można było go nazwać, wtargnął do jej mieszkania niespodziewanie. W ręku trzymał ostry nóż. Założył jej worek na głowę, uprowadził, a następnie brutalnie zgwałcił w najgorszej melinie jaką mogła sobie wyobrazić. Związana i zakneblowana nie potrafiła oswobodzić się z silnego potrzasku. W ciągu kilku dni opowiadała tą historię policji co najmniej sześć razy. Starała się za każdym razem mówić spokojnie i powoli, pomimo trudności w wypowiadaniu zdań. Opisywała: szczupły, rosły mężczyzna. Około sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Blady, oczy najprawdopodobniej czarne. Miał na sobie wytarte dżinsy, szary podkoszulek i czarną bluzę. Pachniał wodą kolońską i miętową gumą do żucia.
Nakreślała z trudem historię i nim wypowiedziała kolejne słowo, przełykała głośno ślinę. Powoli traciła nadzieję, lecz starała się przeciwstawić tej bezczynności. Ze smutkiem przyjmowała fakt, że może być kolejną z ofiar.
— Starałam się przetrwać w potrzasku. Podczas całego jej niewolnictwa, niejednokrotnie zostawałam zgwałcona, a oprawca dodatkowo utrudniał moje życie. Czasami rozkazywał stać w miejscu i fotografował mnie przez dłuższy okres czasu. Skrępowana, nie mogłam się zakryć. Mówił, że wykorzysta te materiały, jeżeli zgłoszę się na policję. Wtedy będzie miał możliwość, aby opowiedzieć, że przecież zgodziłam się na wszystko co zrobił. Stwierdziłam, że przeżyje ten horror, jeżeli będę zachowywać się bardziej ludzko.
— Co robiłaś? — inspektor uważnie śledził notatki kolegi. Sprawdzał, czy nadąża, aby wszystko notować.
— Zaczęłam zadawać mu pytania. Czasami je ignorował, niekiedy udzielał zdawkowych informacji. Pewnego dnia opowiedział, jak mnie upolował. Wracałam ze szkoły. Mówił, że spódnica od mundurka powiewała na wietrze, że wyglądałam tak niewinnie.
Przerwała opowiadać historię, bo z trudem przychodziło jej mówienie to tym wszystkim. Siedząc przed obcymi ludźmi czuła się bezbronnie.
— Jeżeli nie masz siły, przerwiemy zeznania — powiedział komisarz. Matka dodawała jej otuchy, delikatnie głaszcząc ramię. Sakura pokiwała głową.
— Powiedział, że jest myśliwym, a ja zwierzyną. Sadyzm sprawiał mu radość. Uderzył mnie niejednokrotnie. Czasami w napadzie pożądania próbował udusić.
Matka przyłożyła ręce do ust, a zaraz potem izbę wypełnił jej szloch.
Komisarz Uchiha wiedział, że każdy gwałt ma trzy sceny zbrodni: ciało ofiary, ciało napastnika i miejsce, w którym doszło do gwałtu. Każda z nich może być cenną wskazówką w tej sprawie.
— Czy potrafisz znaleźć na mapie miejsce, w którym przebywałaś? — zapytał z powagą, lecz spokojnym głosem. Wiedział, że nie powinien podejmować żadnych pochopnych ruchów.
Sakura chwile się zastanawiała, lecz ostatecznie pokiwała twierdząco głową. Kiedy detektyw otworzył przed nią rozległą, papierową mapę miasta, skupiła swój wzrok na biednej dzielnicy. Palcem wskazała rejon, w którym przebywała ponad tydzień, nim zdążyła uciec.
— Czy kogoś jeszcze tam przetrzymywał?
— Nie, lecz za pewne wcześniej tam przebywały inne kobiety. Widziałam czerwone szminki do ust i buty na obcasie. Posadzka była zakrwawiona. Chociaż według jego słów, byłam jego pierwszą.
Detektyw doskonale zdawał sobie sprawę, że oprawca musiał kłamać. Był zbyt doświadczony by obmyślić doskonały plan jak uprowadzić dziewczynę.
— Chociaż moim zdaniem robił to już wcześniej — Sakura jakby na potwierdzenie kontynuowała swoją historię. — Był zbyt wprawny i wiedział, jak zakryć ślady.
Itachi starał się spokojnie analizować słowa dziewczyny. Wszystkie jej wspomnienia były niewątpliwie bolesne i straszne. Współczuł ofierze, gdy tylko ją zobaczył. Jednakże zbyt wiele doświadczył w tej pracy, więc starał się nie okazywać swych uczuć.
— Postaramy się go złapać — powstał z miejsca i odprowadził kobiety na parking. — Teraz proszę na siebie uważać.
Odwrócił się i odszedł w kierunku biura. Miał wskazany teren zbrodni, wystarczyło tylko znaleźć ślady DNA. Z niepokojem stwierdził, że mogli mieć do czynienia z seryjnym gwałcicielem, a nawet zabójcą. W tej sytuacji każda minuta była na wagę złota.
Wnętrze meliny było obskurne i cuchnące. Woń wydobywająca się zza drzwi powodowała odruchy wymiotne, a puste butelki po alkoholu toczyły się po podłodze. Komisarz odtwarzał raz jeszcze zeznania dziewczyny, stojąc w centrum mieszkania. Widział brązową, zużytą narzutę, o której wspomniała Sakura. Znalazł łazienkę, w której wykorzystywał ją pod prowizorycznym prysznicem. Był tam tylko niewielki brodzik i zielony, prowizoryczny szlałf, z którego leciała woda. Podniesiona klapa sedesu powodowała wstręt i dawała do zrozumienia, że podejrzany był niechlujny. Fachowcy zbierali odciski, a Itachi beznamiętnie przeszukiwał mieszkanie. Znalazł biblię, więc zanotował, że oprawca jest wyznawcą chrześcijaństwa. Cała historia napawała detektywa niepokojem. Nie wpisywała się w żadne schematy. Zazwyczaj ofiara była atakowana przez osobę, którą albo spotkała, albo dobrze znała. Sakura Haruno twierdziła, że nie znała tożsamości napastnika. W takiej sprawie trudno było znaleźć sprawcę, a jeszcze bardziej dowód, że kobieta nie wyraziła zgody na stosunek. Patrząc na szesnastolatkę wątpił, aby zgodziła się na porwanie i gwałt.
Było już dawno po zachodzie słońca. Siedział przy biurku i przeglądając zapiski myślał, co powinien dalej zrobić w tej sprawie? Studiując notatki, zagłębiał się w profil psychologiczny sprawcy.
Szczupły, rosły mężczyzna, około sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, blady, oczy najprawdopodobniej czarne — powtarzał w myślach.
Psycholodzy udowodnili, że silny centralny punkt może mieć wielki wpływ na formatowanie się wspomnień. W kryzysowym momencie mózg zaciekle chwyta się czegoś, co pomoże mu przetrwać. W niektórych przypadkach takim szczegółem jest źródło faktycznego zagrożenia.
Ofiary gwałtu często opisują swoje przeżycia jako przypominające układanie puzzli. Na początku obraca się wszystkie elementy, aby znaleźć te dwie części, które najbardziej do siebie pasują. Jednak ich przeżycia to nie są kolorowe obrazki, a okropne czyny, których każdy zechciałby się wyrzec i zapomnieć.
Po kilku dniach Itachi Uchiha odgrywał rolę przywódcy drużyny stworzonej z kryminologów, komisarzy, detektywów, analityków miejsca zbrodni i funkcjonariuszy miejscowej policji. Patrolowali oni miasto w poszukiwaniu gwałciciela. Komisarze i detektywi rozmawiali z mieszkańcami dzielnicy, wypytywali. Jednak za każdym razem Itachi napotykał to samo zdanie.
— Rzadko bywał, ciągle miał kaptur na głowie.
Tuzin policjantów przeszukiwało z owczarkami teren, w nadziei, że znajdą trop sprawcy. Za pomocą ultrafioletowego światła technicy sprawdzali wysłużoną kanapę. Detektyw Uchiha zebrał łącznie czternaście dowodów, zapakował narzutę, prześcieradło i łazienkowy ręcznik. Czarne buty na obcasie spakowali w specjalną folię. Biblie wrzucił do torby i obserwował, jak funkcjonariusz zamyka je w radiowozie i odjeżdża w stronę posterunku.
Kiedy Itachi dowiedział się o przydziale do sprawy, postanowił być opanowany i spokojny. Ze swojego kilkuletniego doświadczenia mógł stwierdzić, że im większy dystans emocjonalny pozostawi, tym będzie dla niego lepiej. Był obojętny i zdeterminowany. Zdawał sobie sprawę, że sprawa nie będzie banalna.
Itachi Uchiha miał dwadzieścia dziewięć lat. Awansował na komisarza i został przeniesiony do wydziału kryminalnego cztery lata temu. Na przestrzeni lat ukończył dziesiątki kursów, będąc wzorowym uczniem. Dostał licencje pilota, był na kursie snajperskim, dowiedział się jak przesłuchiwać podejrzanych i odczytywać mowę ich ciała. Ceniono jego oddanie i rzetelność. Przełożeni chwalili jego zaangażowanie i profesjonalizm.
Po studiach trafił do policji w Sunagakure i dostał posadę na najniższym stanowisku, jakim była służba przy patrolowaniu ulic. Ostatecznie po dwóch latach wrócił do Konohy, by objąć urząd sierżanta, a następnie po roku samodzielnego komisarza.
Dom ofiary nie był wielki. Dwupokojowe mieszkanie w zwyczajnym kompleksie bloków. Komisarz rozglądał się z uwagą, kreśląc w głowie drogę przestępcy. Matka pokrzywdzonej przebywała w pracy, ojciec zmarł kilka lat temu na raka jelita grubego. Sakura stała za detektywem, przygryzając nerwowo skórki palców. Wskazywała posłuszne całą sytuację, siląc się na uwiecznieniu drogi przestępcy.
— Nie słyszałam przekręconego zamka, bo zmywałam naczynia — wyszeptała. — Podszedł od tyłu i przystawił nóż.
Następnie krok po kroku ukazywała swoje wspomnienia. Wskazywała dłonią, przechodziła przechodziła we właściwe miejsca. Czuła na sobie piekące spojrzenie detektywa, czarne tęczówki wywierały swego rodzaju nacisk, kiedy ostatecznie stanęła przy zakrwawionej ścianie za szafką. Przypominały obrzydliwe oczy porywacza, były tak samo intensywne.
— To tutaj — wyszeptała Sakura, próbując opanować drżenie w głosie. — Tutaj mnie przycisnął do ściany...
— Chyba to panu wystarczy? — zapytała oschle Mebuki Haruno.
— Tak — odrzekł beznamiętnie Itachi i specjalnym zestawem pobrał próbki DNA. — Powinno wystarczyć.
*
Byli typowym małżeństwem. Spotykali się ze znajomymi, uczęszczali na nabożeństwa i spędzali wspólnie każdą niedziele.
Nie powiedział żonie o swojej mrocznej stronie. Prześladowały go obrazy sadyzmu, seksualnego fetyszu, w którym on był dominantem. Żona nigdy by tego nie zrozumiała.
Przed oczami miał wspomnienia wojny, kobiet zakutych w ciężkie łańcuchy, zhańbione, bezbronne. Żywy obraz przerażenia na twarzy, gdy je gwałcił.
Z początku prócz żony, miał stałą kochankę. Była to nauczycielka w pobliskiej szkole. Łączył ich namiętny stosunek, nieco pruderyjny i mało ekstrawagancki. Nigdy jednak nie okazał jej brutalności, ani nie skrępował ciała. Ciężko było mu odwzorować fantazje na kobietach, które znał. Pomyślał, że łatwiej by było, gdyby ich nie znał.
Tamtego dnia, podjechał swoim pickupem pod szkołę. Zezłoszczony incydentem w pracy, z początku pragnął spotkać się z kochanką, by następnie porzucić tą myśl. Kiedy ujrzał niewinną, rumianą twarz, doskonale wiedział, że będzie idealna. Różowe włosy powiewały na wietrze. Jego myśli przypominały szalejące fale nad morzem. Uderzały głowę raz za razem.
Nieświadomie zaprowadziła go pod budynek, w którym zamieszkiwała z matką. Była nieświadoma i niewinna. Postanowił przez kilka dni ją śledzić, a później wkroczy do działania.
Stale walczył ze swoimi obsesjami. To wykańczało go psychicznie i fizycznie.
Chociaż postanowił, że różowowłosa dziewczynka będzie jego ofiarą, musiał się do tego przygotować. Wieczorem stwierdził, że nie od razu skosztuje młodego ciała. Najpierw poszuka innych doznań.
Starał się radzić z tym, jak tylko umiał. Z dala od nieświadomej żony, szukał ulgi. Dotarł do starego mieszkania, które dawno zapisał mu w spadku zapomniany przez rodzinę wujek. Obskurne ściany nie miały dla niego znaczenia, kiedy na wysłużonej kanapie oglądał coraz to brutalniejszą pornografię. Z resztą wiedział, że tak obskurne miejsce, nie będzie przyciągać uwagi innych. Nim postanowił porwać nastolatkę, z początku chodził do prostytutek które prosił, by udawały ofiary gwałtu. Zaczynał tracić kontrolę, kiedy nie przynosiło to upragnionych rezultatów.
Postanowił przejść do działania. po kilku dniach nieustannej, anonimowej obserwacji, doszedł do wniosku, że w mieszkaniu pozostanie sama. Na tyłach samochodu trzymał worek, a w schowku nóż. Postanowił zaatakować. Później wszystko potoczyło się tak szybko.
Szamotała się, wijąc na wszystkie strony. Krzyczała wulgarne słowa, obraźliwe, niekulturalne. Sprawiała wrażenie twardej, lecz doskonale wiedział, że jest przestraszona. To jeszcze bardziej pobudzało go do działania.
Uciszył ją, wsadzając knebel do ust. Mógł stracić palca, bo dziewczyna postanowiła najpierw go ugryźć.
Świetnie, waleczna. Takie jak lubię — pomyślał. Następnie pod osłoną nocy uprowadził ją do samochodu. Związana szarpała się z linami, ostatecznie się poddała. Była słaba i wycieńczona, kiedy zaprowadził ją do mieszkania. Przy pierwszym razie nie ściągnął jej worka z głowy, stwierdził, że tak będzie dla niej bardziej pociągającą. Płynnym i zaborczym ruchem ściągnął z niej spodnie z bielizną. Miała porcelanową skórę. Kiedy zaczął rozszerzać uda, trzęsła się ze strachu. Ręką szybko uderzył nagi pośladek, zostawiając piekący ból. Chwycił różowe pukle i przycisnął do chłodnego blatu stołu. Bezceremonialnie wszedł w nią, z brutalnością i impetem.
Po chwili poczuł, jak wydobywa się z niej krew, była dziewicą. Zatracony w tym uczuciu, przestał panować nad sobą. Rżnął ją coraz bardziej brutalnie, napajając doznaniami. Osunęła się bezsilnie na nogach, wykończona i obolała. Założył kominiarkę na twarz, a kobiecie zdjął worek z głowy. Jadeitowe tęczówki były przekrwione i zalane łzami.
Zabrał ją do łazienki. Znajdował się w niej brodzik i szlałf, z którego leciała woda. Kazał jej się namydlić i spłukać krew z ud. Tak więc, do kratki ściekowej spływały ostatki jej cnoty. Nie miała sił się szarpać, kiedy wprowadzał ją do metalowej celi. Roztrzęsiona i obolała, nie potrafiła zasnąć.
*
Itachi starał się ułożyć wszystko w jeden sens. Na korkowej tablicy miał poprzybijane wszystkie poszlaki, zapiski i zdjęcia z monitoringu. Starał się znaleźć w tym wszystkim spójność. Zdawał sobie sprawę, że każdy popełnia błędy, więc musiał tylko znaleźć ten popełnionego przez gwałciciela.
Krążył już od godziny po swoim gabinecie. Przegryzał chipsa marchewkowego, starając się znaleźć przełom w tej sprawie. Gdy już wydawało mu się, że znalazł, rozwiązanie wymykało mu się. To było dla niego irytujące.
Sakura powiedziała Itachiemu, że mężczyzna wszedł do mieszkania najprawdopodobniej przez okno. Na głowie miał czarną kominiarkę, a w ręku nóż. Był nieobliczalny i brutalny.
Kiedy ocknęła się w melinie, oprawca wyciągnął ją na brązową narzutę i związał dłonie nad głową. Obrócił na brzuch i zgwałcił. Tym razem użył prezerwatywy. Krzyczała, lecz uderzył ją w twarz, nakazując by była cicho, to wtedy będzie mniej bolało. Nie posłuchała. Zakneblował jej usta, a następnie aparatem zrobi kilka zdjęć. Szantażował ją.
Praca Itachiego polegała na na zebraniu, zabezpieczeniu i przeanalizowaniu wszystkich poszlak. Na wyniki badań DNA musi uzbroić się w cierpliwość, ponieważ dopiero będą w przyszłym tygodniu. Jedyna w nich nadzieja, ponieważ śledztwo utknęło w martwym punkcie. Bez wyniku badania laboratoryjnego nie uda mu się ruszyć dalej.
Następnego dnia Itachi złożył ponowną wizytę ofierze. Zaspana Sakura otworzyła mu drzwi.
— Pan komisarz? — zapytała zdziwiona, przecierając ręką zaspane oczy.
— Mogę wejść?
— Mama wyszła już do pracy, ale jeżeli pan musi, to zapraszam.
Komisarz przekroczył próg mieszkania i stanął w przedpokoju. Sakura ostrożnie zamknęła drzwi, sprawdzając, czy sąsiedzi zobaczyli, jak mężczyzna wchodzi do jej mieszkania. Przekręciła zamek i oparła się odrzwi plecami. Spoglądnęła na stojącego inspektora.
— Wścibscy sąsiedzi? — spytał spokojnie, unosząc jedną brew do góry.
— Powiedzmy, że bardzo zainteresowani życiem wspólnoty mieszkaniowej. Czym zawdzięczam sobie tą wizytę?
— Nie za bardzo mogę ci zdradzać szczegóły śledztwa, lecz potrzebuję sprawdzić kilka poszlak w twoim pokoju. Jeżeli nie masz nic przeciwko?
— Zawsze marzyłam, aby obca osoba wchodziła mi z butami do życia, porwała mnie i brutalnie wykorzystała — zakpiła ponuro. — Oczywiście to była ironia i chyba zostanie między nami?
— Tak, nie spiszę tego do zeznań — spojrzał na twarz Sakury, na której wstąpił uśmiech. - Wiem, że to niekomfortowe, zwłaszcza, że teraz to tylko jedyne pomieszczenie, które jest dla ciebie bezpieczne.
— Jak widać niekoniecznie, skoro ten potwór bez problemu wkradł się do mieszkania — wzięła głęboko powietrze, które ze świstem wypuściłam. — Zapraszam.
Itachi przekroczył próg dziewczęcego pokoju. Nie przypominał on żadnego, z wcześniej oglądanych. Ściany były w ciepłym odcieniu beżu, a kasztanowa podłoga kontrastowała z nimi. W pokoju znajdowało się pojedyncze łóżko, komoda i szafa oraz biurko i biblioteczka. Na podłodze znalazł torebkę i portfel. Legitymacja szkolna leżała na parapecie okna. Na biurku odnalazł wysłużonego discmana, piórnik z przyborami do pisania i kilka podręczników szkolonych. Na plastikowym pudełku obok łóżka, odnalazł pochowane rzeczy z dzieciństwa - pluszowego misia i kilka książek z bajkami. W górnej części łóżka Itachi odnalazł sznurówkę, której najwidoczniej oprawca użył, aby z początku spętać ręce ofiary.
Komisarz zapytał Sakury, czy tamtego dnia drzwi na pewno były zamknięte? Dziewczynka stwierdziła, że zazwyczaj zamyka, lecz nie może potwierdzić na sto procent. Itachi powędrował do drzwi, lecz nie zauważył śladów włamania, więc natychmiastowo sprawdził okno. Drewniana rama okna była pokryta kurzem, lecz kawałek przy zawiasach był przetarty, jakby ktoś rzeczywiście chciał wejść do środka.
Uchiha wyciągnął ze swojego podręcznego przybornika bawełniany wacik i przejechał nim po oknie. Postanowił sprawdzić i ten materiał biologiczny, pod kątem wcześniej zebranego DNA. Zapytał Sakury, czy może zrobić zdjęcia pokoju, zgodziła się obojętnie. Była gotowa na wszystko, byle mieć już wszystko za sobą.
Itachi uwiecznił wszystkie detale, które mogły rzucić światło na to, co wydarzyło się tamtego dnia. Oprócz pokoju, raz jeszcze zrobił zdjęcia salonu i kuchni, okno, legitymacje szkolną.
Sakura nigdy nie patrzyła na mężczyzn przez pryzmat pożądania, lecz tracąc dziewictwo, w okropnych warunkach, zaczęła pojmować tą fascynację płcią przeciwną. Mimowolnie poczuła, w jakiś chory i absurdalny sposób, że wolałaby by to komisarz ją dotykał. A nie popieprzony, obleśny oprawca. Itachi był przynajmniej przystojny
— To chyba tyle — powiedział komisarz, chowając aparat do skórzanej kurtki.
Po opuszczeniu mieszkania ofiary, Itachi napisał raport na dwanaście stron. Zawarł w nim wytłumaczenie swoich dzisiejszych czynów i skierował się w stronę komisariatu.
*
Sakura czuła podenerwowanie i niepewność, kiedy po tygodniu, musiała raz jeszcze przechodzić przez kontrolne badania. Tym razem jednak, poproszono aby udała się do pokoju ginekologicznego, w celu pobrania wymazu z pochwy. Mimo, że oprawca używał prezerwatyw, pierwszy stosunek Sakura pamiętała, że nie zabezpieczył się.
Lekarz zbadał Sakurę, a pielęgniarka pomagała. Pobrała krew, poprosiła o oddanie próbki moczu do badania. zrobili badanie na kiłę, rzeżączkę, chlamydię i zapalenie wątroby. Pobrali kolejny wymaz na grzybicze zapalenie pochwy i GBS, Zbadali także HIV.
Sakura stresowała się podwójnie, ponieważ nie wiedziała, czy mężczyzna nie przekazał jej jakiegoś paskudztwa, z którym będzie musiała się zmagać do końca życia, tak jak z traumą po napaści i porwaniu.
Za każdym razem informowali, że na wyniki badań musi poczekać kilka dni. Powtarzali, że będzie musiała się uzbroić w cierpliwość. Sakura irytowała się, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że łatwo się mówi komuś, kto nie przechodzi przez to, co ona. Zdziwiła się jednak, gdy ujrzała detektywa na szpitalnym korytarzu.
— Jak się czujesz? — zapytał podchodząc do dziewczyny i wręczył jej czekoladę.
— Co pan komisarz tutaj robi?
— Byłem w pobliżu i zauważyłem, jak wchodzisz do gabinetu. Pomyślałem, że czekolada dobrze ci zrobić. Mi zawsze pomaga na nerwy.
Sakura obserwowała mężczyznę i niepewnie wyciągnęła rękę po tabliczkę. Itachi usiadł obok, na wolnym krzesełku. dziewczyna zdarła papier i poczęstowała komisarza, a sama wzięła kostkę. Rzeczywiście, czekolada pomagała. Chociaż dawno nie miała jej w buzi, kojarzyła jej się z dzieciństwem.
— Boję się — wyszeptała, spoglądając na wiszący na przeciw plakat dotyczący informacji o programie pomagającym chorym na HIV.
— Dziwił by się, gdybyś się nie bała. Jednak jesteś silną kobietą, na pewno dasz sobie radę.
— Silna? Ja nie jestem silna.
— Sakura przeszłaś przez piekło, a mimo wszystko wciąż żyjesz — Itachi spojrzał głęboko w jej oczy. Nie wiedziała, dlaczego mimowolnie puls jej przyśpieszył, a serce zdawałoby się, że chce wydostać zza ciasnej klatki. — Jesteś niewyobrażalnie silną dziewczyną.
— Nie mogę zasnąć w nocy. Boję się, że znowu on wejdzie i mnie uprowadzi.
— Na wszelki wypadek, przydzielona została ci ochrona.
— Naprawdę?
— Nie powinienem ci tego mówić, lecz funkcjonariusze patrolują twoje osiedle. Nie odnotowaliśmy podejrzanych przypadków, ani osób.
— Chciałabym by to piekło się skończyło — dodała smuto, spuszczając głowę.
— Obiecuję, że złapię tego gnoja — Itachi wziął i objął jej dłonie. — Może to chwilę jeszcze potrwać, ale przyrzekam ci, że doprowadzę to śledztwo do końca.
— Jest pan aniołem — wyszeptała, tuląc się do męskiej piersi. Jego klatka była taka ciepła.
*
Itachi nie wiedział, co dokładnie zaszło w szpitalnym korytarzu. Nie potrafił racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania, zwłaszcza, że wiedział, że zachował się nieprofesjonalnie. Inspektor nie powinien spoufalać się z poszkodowaną, której sprawę prowadzi. Jednak patrząc na te kilka tygodni dochodzenia, coraz bardziej żałował dziewczyny.
Sakura była brutalnie skrzywdzoną przez życie nastolatką. Nie powinna była doświadczyć tego, przez co przeszła. Zbierając poszlaki i przeprowadzając rozmowy z nauczycielami, Itachi dowiedział się, że jest bystrą, inteligentną i ambitną dziewczyną. Matka wspominała, że córka chciała iść na medycynę. Bardzo długo przeżywała śmierć ojca, przysięgając sobie, że zostanie onkologiem i znajdzie sposób na wyleczenie nowotworu jelita grubego. Aby nikt nie cierpiał tak jak ona. Itachi nie mógł zrozumieć, dlaczego ktoś by chciał skrzywdzić, taką osobę jak ona.
A jednak może po prostu nie chciał do siebie dopuścić stwierdzenia, że oprawcy najczęściej sięgają po bezbronne istoty. Tak samo było w naturze. Drapieżnik zawsze dopada najsłabsze zwierzę w stadzie. Sakura była bezbronna.
Chodził dłuższy czas po swoim gabinecie, kiedy do pomieszczenia wszedł sierżant Uzumaki.
— Są wyniki DNA — powiedział, stając w drzwiach gabinetu. Następnie wszedł do środka, podając teczkę z wynikami. Uchiha szybko pochwycił ją do ręki i zaczął uważnie śledzić tekst.
— To nie możliwe — wyszeptał, po czym szybko zdjął z wieszaka kurtkę i pojechał do opuszczonej meliny.
*
Chociaż przeżył wstrząs, Itachi postanowił skonfrontować się z przerażającą prawdą. Ubrany w skórzaną kurtkę, wytarte dżinsy i sportowe buty, podjechał na parking przed parcelą. Rodzinny dom był taki jak zapamiętał - ogród zadbany, w oknach widniały niebieskie zasłony, a na wycieraczce znajdował się napis "Gość w dom - Bóg w dom". Wieczór był wyjątkowo chłodny, a wiatr mierzwił jego kruczoczarne, długie włosy. Powoli, z ostrożnością nabrał głęboko powietrza, by następnie zamknąć szybę, otworzyć drzwi samochodu i wyjść. Nerwowo przygryzł wargę, czując metaliczny smak w ustach. Doskonale zdawał sobie sprawę, że powinien się uspokoić i nie pozwolić, aby emocje przejęły nad nim kontrolę. Kierując się do drzwi wejściowych, całkowicie przybrał maskę szczęśliwego syna.
— Itachi, czy coś się stało? — matka otworzyła drzwi z niedowierzaniem i zaprosiła do środka. — Nie zjawiasz się zbyt często.
— Byłem w okolicy — odpowiedział, całując kobiecy policzek.
— Jesteś w samą porę na kolację. Dzisiaj zapiekanka twojego ojca, którą tak lubisz.
— Dzięki — odrzekł starając się brzmieć naturalnie.
Zdjął buty i odstawił je na półkę. Skórzaną kurtkę odwiesił na haczyk i poprawił kaburę, w której trzymał pistolet.
— Powinieneś go odłożyć — usłyszał stanowczy głos ojca. — Chyba nie potrzebujesz broni w rodzinnym domu?
— Jako stróż prawa z przyzwyczajenia mam go przy sobie.
— Śpisz z nim także?
— Kochanie daj spokój naszemu synowi — wtrąciła Mikoto i popędziła mężczyzn do salonu.
Itachi wszedł za ojcem, starając się nie rozwalić ściany w przedpokoju. Był cholernie zły i rozczarowany, a ojciec zdawał się odczytywać jego obecny humor. Itachi usiadł przy stole, nie chcąc spoglądać na ojca. Ściśnięte z gniewu pięści powodowały, że kłykcie zaczęły robić się blade.
— Coś się stało? Wydajesz się być zdenerwowany?
— Przepracowany — odpowiedział, wmuszając w siebie porcję makaronowej zapiekanki.
— A czym teraz się zajmujesz, jaką sprawą? — Fugaku upił łyk czerwonego wina.
— Ciekawe, że pytasz — burknął w odpowiedzi. — Ściśle tajne, nie mogę zbyt wiele mówić.
— Jesteśmy rodziną, a ja twoim ojcem...
— Skrabie, skoro Itachi nie może powiedzieć, to znaczy, że nie może.
Itachi nigdy nie potrafił i nie próbował oszukiwać rodziców. Matka zawsze była dla niego najważniejszą kobietą na świecie i przez wzgląd na nią, nie rozwalił jeszcze salonu. Buzujący w nim gniew, ledwo potrafił stłumić. Obserwował jak ojciec wypija kieliszek wina, a później wstaje od stołu i kieruje się do przedpokoju.
— Wychodzisz?
Itachi starał się, by jego głos brzmiał neutralnie, chociaż w środku zżerała go ciekawość, gdzie rodzic chce się udać.
— Tata zapisał się na zajęcia wędkarstwa — wtrąciła spokojnie matka, ściskając dłoń syna
— Późno jest na spotkania.
— Obiecałem Suto, że pokażę mu tajniki wędkarstwa. Najważniejsze to znaleźć dobrą przynętę.
— Przecież nigdy nie łowiłeś ryb.
— Na wojnie musieliśmy sobie radzić — odpowiedział Fugaku i wyszedł z mieszkania zamykając drzwi.
— Nigdy nie miał prawdziwego zajęcia — matka wciąż trzymała rękę komisarza. — Niech chociaż tym zajmie swoją głowę.
*
Komisarz Uchiha podziękował matce za kolację i pożegnał się w przedpokoju. ubrał kurtkę, starając się stworzyć pozory, że wcale nie śpieszy się do mieszkania. Wsiadł w samochodu i wyjechał tyłem na ulicę. Następnie skierował się w stronę centrum.
Spoglądał co chwilę we wsteczne lusterko, jakby chciał się upewnić, że nikt go nie śledzi. Nie mógłby znieść bólu w oczach matki, gdyby na kolacji zdradził tajemnicę służbową.
Bo czy Mikoto Uchiha nie martwiłaby się o syna, wiedząc, że szuka groźnego gwałciciela?
A może po prostu nie potrafił wypowiedzieć krzywdzących matkę słów?
Na pierwszych światłach skręcił w lewo, a potem w prawo i znów w lewo. Czuł się pewniej jadąc wąskimi, pobocznymi drogami. Upewnił się, że nikt go nie śledzi i skierował się w stronę znienawidzonej części miasta. Znajdowała się tam melina, do której zaprowadziła go Sakura. To tam została uwięziona, pobita, zgwałcona i przetrzymywana.
Spokojnie zaparkował kilka przecznic bliżej. Nie chciał, aby przypadkiem ktoś mógł go nakryć, a tym bardziej złapać. Nie odbierał telefonów od sierżanta Uzumakiego, ani od przełożonego Hatake. Odpisał niedbale bratu na sms'a, że wyszedł już od rodziców i spotkają się na Skype następnym razem. Sasuke nie był pocieszony tym faktem, bo zawsze Itachi nie miał dla niego czasu. Jednak przy pracy, która wykonywał, nie mógł samolubnie myśleć o sobie.
Potrząsnął głową, kiedy przypomniał sobie wzrok zielonych tęczówek Sakury. Przecież ona była w wieku jego brata. Sasuke miał szesnaście lat i w tej chwili przebywał na wymianie międzynarodowej w Wielkiej Brytanii.
Itachi sięgnął do pleców, aby sprawdzić, czy w dalszym ciągu ma broń. Kabura schowana była pod skórzaną kurtką, a w niej znajdowała się Berreta 92. Powolnym krokiem zaczął się skradać i przeciskać przez dziurawe ogrodzenia. Niedaleko usłyszał miauczenie kota, a z drugiej strony dobiegł go odgłos szczekania psa. Jego kroki były ostrożne i przemyślane. Nie mógł w końcu przepuścić takiej okazji.
Do mieszkania wszedł ostrożnie, starając się nie hałasować. Stawiał powolne, ciche kroki, skradając się jak gepard. Nie mógł znieść natłoku sprzecznych uczuć, jednak wiedział, że to co robi jest słuszne. Nim się zorientował, nogą trącił metalowy kosz.
— Wiem, że to mnie szukasz, Itachi.
Komisarz skamieniał na dźwięk wypowiedzianych przez gospodarza słów. Nim zdążył się odwrócić, ojciec stał na przeciwko, a w ręce trzymał broń.
— Trochę dziwna ta twoja wędka — wypowiedział chłodno, mrużąc oczy.
— Nigdy nie pomyślałbym, że własny syn będzie chciał mnie złapać.
Fugaku celował strzelbą wprost w klatkę piersiową syna. W jego oczach lśnił dotąd nie poznany przez Itachiego błysk. Był to wzrok pełen żądzy mordu i opętania.
— Dlaczego?
— Dlaczego to zrobiłem, czy dlaczego ta dziewczyna?
— Dlaczego?
— Nie zrozumiesz mnie.
Chłód jego głosu sprawił, że Itachiego przeszły ciarki. Jego ojciec był psychopatą, teraz to Itachi zrozumiał. Fugaku Uchiha były żołnierz i weteran wojenny, przykładny ojciec, wzorowy dowódca. Teraz Itachi żałował, że postąpił tak lekkomyślnie i nie wezwał posiłków. Jego ojciec stał przed nim, w tej obleśnej melinie, ze spuszczonymi spodniami, w ręku trzymając potężną strzelbę, którą z łatwością może pozbyć Itachiego życia.
— Jako komisarz powinieneś wiedzieć, że nie przychodzi się na akcję w pojedynkę.
— Skąd wiesz, że nie ma na zewnątrz funkcjonariuszy?
— Itachi, proszę nie rozśmieszaj mnie — Fugaku zaczął się śmiać, wciąż trzymając lufę wprost na syna. — Gdyby tak było, już dawno wkroczyli by z granatem hukowym. Stąpam po tym świecie zdecydowanie dłużej niż ty i widziałem na oczy rzeczy, o których nawet nie pomyślisz.
— Jesteś psychopatą. Zniszczyłeś Sakurze życie!
— Sakura? Ładne imię, pasuje do tej dziewczyny. Była taka niewinna, kiedy posuwałem ją pierwszy raz, tak bardzo łkała i opadała z sił. Niczym kwiaty wiśni spadające na glebę.
— Ty łajdaku!
Itachi nie potrafił logicznie myśleć i rzucił się w amoku na ojca. działając instynktownie wyrwał mu z rąk broń i obalił na ziemię. Szamotali się dłuższy czas, rozwalając szklany stolik. Gdy Fugaku popchnął syna na stojącą w rogu szafę, kolanem kopnął komisarza w brzuch. Itachi zgiął się w pół, sięgając po kawałek stłuczonej szyby. Uderzył ojca pięścią w żebro, a później wbił szkło w udo. Ojciec osunął się na ziemię, starając się dosięgnąć strzelby.
— Jestem twoim ojcem!
— Jesteś nikim — wykrzyczał Itachi i uderzył ojca pięścią w twarz. Zamroczony Fugaku opadł na podłogę.
Nim komisarz się zorientował, do mieszkania wbiegli zamaskowani funkcjonariusze, a wraz z nim sierżant Uzumaki Naruto i dyrektor Kakashi Hatake.
— Masz szczęście Uchiha, że w telefonie nie wyłączyłeś nadajnika — bąknął zezłoszczony Kakashi.
— Specjalnie tego nie zrobiłem — odparł hardo Itachi, trzymając się za brzuch.
— Uzumaki, weź kolegę do szpitala, niech się nim zajmą lekarze. Chyba trochę oberwał.
— Nic mi nie jest.
— To rozkaz komisarzu.
Kakashi Hatake był znany ze swojej stanowczości i chociaż Itachi mógł się upierać, wiedział, że musi posłuchać dyrektora. Ostatni raz spoglądnął w kierunku nieprzytomnego ojca, wychodząc za Naruto wprost do karetki.
— Masz kłopoty — wyrzucił pośpiesznie Naruto, kiedy ratownik medyczny zamykał drzwi karetki. — Poważne kłopoty.
Itachi nie myślał już o słowach sierżanta, a jedynie opadł bezsilnie na leżankę. Oczy piekły go niemiłosiernie, a głowa bolała nadmiaru sprzecznych emocji. W końcu to jego ojciec porwał i zgwałcił niewinną dziewczynkę.
*
Sakura stała oparta o barierkę, rozmyślając, czy rzeczywiście jej życie będzie mogło wyglądać normalnie? Obserwowała rozbijające się o brzegi fale. Były takie białe i puszyste. Dzisiejszego dnia rzeka była niespokojna, prąd znacznie wzrósł. Dostrzegła nieopodal lecące nad taflą kaczki. Wydawały się jej wolne i szczęśliwe, a zaraz potem stanęła na murku.
— Ja bym na twoim miejscu nie skakał, szkoda życia.
Znieruchomiała przez wypowiedziane w jej kierunku słowa. Odwróciła się powoli, dostrzegając czarne niczym smoła tęczówki, które nawiedzały ją w najgorszych koszmarach. Komisarz Uchiha stał na końcu mostu, z którego miała zamiar skoczyć.
Nie odpowiedziała. Może po prostu panicznie bała się śmierci? A może stwierdziła, że detektyw nie potrzebuje odpowiedzi. W końcu jego stwierdzenie nie było pytaniem.
— Co tutaj komisarz robi? — zapytała, wciąż balansując na krawędzi murka.
— Odczytałem twoją wiadomość — powiedział, zbliżając się do niej.
Itachi wyglądał okropnie. Na twarzy miał kilka siniaków i zadrapań. Chodził przygarbiony i kulał na prawą nogę. Jednak jego oczy były puste, nieobecne i zamglone.
— Słyszałam, że złapał pan sprawcę — Sakura spojrzała kolejny raz na wzburzone fale rzeki. Komisarz także nie miał łatwego życia.
— Chciałbym ci powiedzieć.
— Wiem, co to za człowiek i wiem, kim jest dla pana.
Jej ton głosu ranił Itachiego bardziej niż świeżo naostrzona katana. Był spokojny, zwyczajny i obojętny. Sakura wciąż stała na skraju murku, więc nie mógł postępować lekkomyślnie. Kiedy napisała wiadomość, że chciałaby się z nim zobaczyć, bo tylko on może ją uratować, od razu rzucił wszystko i wybiegł ze szpitala.
— Nawet nie wiesz...
— Panie Uchiha, nie musi pan przepraszać, za błędy swojego ojca. To są jego występki, które nie mają nic z panem wspólnego.
— Jednak jest mi cholernie źle, kiedy wiem, że geny, które mi przekazał, mogą w przyszłości sprawić...
— Nie będzie pan taki jak on — powiedziała spokojnie, a na jej usta wkradł się pierwszy raz szczery i pogodny uśmiech. Nie wyglądała jak dziewczyna, która życie przejechało po stokroć. Itachi miał wrażenie, że właśnie znalazł swojego anioła. — Niech pan dalej łapie przestępców i nigdy nie zwątpi w siebie.
To powiedziawszy puściła się i spadła wprost do rzeki. Itachi nie zdążył złapać jej ręki. Nim się zorientował, Sakury nie było na powierzchni wody. Wyciągnął szybko telefon i wybrał numer.
— Sierżant Uzumaki.
— Naruto, ona skoczyła. Pokrzywdzona zabiła się, skacząc z pięćdziesiątego czwartego mostu krajowego do niespokojnej wody Kiri. Nie wynurzyła się, nie widzę, żeby wypłynęła.
— Stój tam i nie skacz. Zaraz będziemy na miejscu.
*
Itachi doskonale zdawał sobie sprawę, że wstępując do policji będzie musiał poradzić sobie z przeżyciami dużo gorszymi niż śmierć. Na własne oczy widział obrazy, które odcisnęły piętno na jego psychice i nawet po kilkuletniej sesji terapeutycznej, nie potrafił poradzić sobie z traumą spowodowaną samobójstwem dziewczynki.
Bo przecież chciał ją uratować, chciał jej pomóc.
Jednak stojąc tam wiedział, że zwiódł ją, a także zawiódł siebie.
________________________________
Od K: Oddaję w Wasze ręce dość trudną dla mnie historię. Chociaż mam mieszane uczucia, chciałam, aby się ona tutaj pojawiła. Zainspirowana książką Niewiarygodne - T.Christian Miller, Ken Armstrong, która doczekała się ekranizacji na Netflixie (czy ktoś oglądał?) postanowiłam podjąć się trudnego tematu, jakim jest gwałt. Ponieważ jestem kobietą, która czuje i żyje, a która ma dosyć całej tej propagandy rządowych mizoginów.
Łał. To było intensywne, kontrowersyjne, ostre ale też dobre.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie historia może trochę zbyt rozległa jak na krótki format. Może zabrakło mi trochę pogłębienia sytuacji między Itachim a Fugaku. Może trochę reakcja Itachiego i jego problem po śmierci Sakury. Ale to najpewniej kwestia gustu.
Ciekawie zaczęła się moja przygoda z tym blogiem. W wolnej chwili na pewno sięgnę po więcej.
Trzymaj się ciepło :) Pozdrawiam!
Człowiek uczy się całe życie i też musze popracować nad wszystkim konceptami. Rzeczywiście - Itasiek wyszedł mi nawet dłuższy niż przypuszczałam. Postaram się w następnych historiach wziąć wszystkie Twoje spostrzeżenia pod uwagę :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz, to bardzo, ale to bardzo motywuje. Również pozdrawiam! <3
Mój mózg, który zawsze szuka intryg, pomyślał najpierw, ze to Itachi okaże się napastnikiem xD Ale chwile później uświadomiłam sobie, że przecież słyszała głos oprawcy, więc to odpadło.
OdpowiedzUsuńZa to nie spodziewałam się Fugaku, tu mnie nieźle zaskoczyłaś. To okropne, ze Itachi musiał się z tym zmierzyć, uświadomić sobie, ze jego ojciec jest potworem, na którego musi zapolować. No i nasza biedna Saku. Myślałam, że da sobie radę, że jest tak silna, ze złożyła zeznania i chciała zawalczyć o kare dla gwałciciela, ale wszystko ją jednak przytłoczyło :c
Miałam troszkę problem z tą historią, przyznaję. Jednak od początku wiedziałam, że to będzie Fugaku. Cieszę się, że kogoś potrafię jeszcze zaskoczyć xd
Usuń