Śruba w protezie Siódmego zardzewiała, a zgięcie serdecznego palca wytarło się, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Druga ręka — lewa, bolała od trzymania śrubokrętu i wkręcania kolejnych części protezy. Gdy w końcu zdążył dokręcić wszystkie pięć śrub, mógł z całą śmiałością jaką posiadał, stwierdzić, że nie potrzebuje konserwacji. Na razie.
Z westchnieniem ulgi spoczął na zielonym fotelu, w którym miał zwyczaj siedzieć, kiedy obserwował z daleka kolejny z dni rodziny Uzumakich. Ze wstrętem spojrzał raz jeszcze na lewą dłoń, odwrócił ją wierzchem do dołu i przyznał, że niczego na świecie nienawidzi bardziej od karmy. Było to jego przekleństwo.
Od kilku lat chłopiec z obrzydzeniem patrzył na ten znak, wyryty magicznym sposobem na wewnętrznej stronie dłoni. Czuł gniew i wściekłość, a po tym przychodził od razu żal. Zdawałoby się, że tamte tragiczne dni już minęły, a w posiadłości hokage może czuć się bezpiecznie. Z kolejnymi dniami powoli, swoim tempem, otwierał się przed nową rodziną, by ostatecznie wyjawić prawdziwe imię najbardziej znienawidzonej przez niego osoby.
Rozprostował plecy, aż fotel delikatnie zatrzeszczał pod ich ciężarem. Nie czul już obecności niebieskich tęczówek Naruto, więc mógł się nacieszyć chwilą wolności. Z westchnieniem pochylił się nad stolikiem, na którego blacie wciąż znajdował się śrubokręt. Czy już zawsze jego życie będzie tak wyglądało? W ostateczności mógłby pozostać w Konosze. Chociaż nie chciał się sam przed sobą przyznać, że wreszcie ma prawdziwy dom.
Mieszkanie wydawałoby się puste, gdyby nie śpiący w pokoju na piętrze jego właściciel. Nawet przez grube ściany, rozchodził się odgłos męskiego chrapania. Kawakii od kilku dni widział, jak hokage zmęczony, spał po kilka godzin za dnia. Jednak od spotkania z lisim demonem postanowił nie ryzykować i pozostać w posiadłości.
Nie zdawał sobie sprawy, kiedy sen zmorzył i jego. Ostatecznie ocknął się po kilku godzinach, okryty kocem, na zielonym fotelu w salonie.
Oblany zimnym potem, powoli rejestrował otoczenie. Zły sen zdawał się opuścić właściciela, a kiedy Hinata podała mu szklankę z wodą, na raz wypił całą jej zawartość. Niebieskie tęczówki Siódmego dodawały mu otuchy, nie prosząc o wytłumaczenie swojego obecnego stanu. Kawaki był wdzięczny hokage, że nie poruszył tematu po obiedzie, ani też w trakcie kolacji. Widocznie wyszedł z założenia, że chłopiec powie, kiedy tylko się przełamie.
Czy Naruto był dla niego ojcem?
Czy zastąpił jego ojca?
Nie. Jednak starał się zrobić wszystko, aby być dla niego wsparciem. Był kimś lepszym niż jego własny ojciec.
Kawaki siedział nieruchomo, świadomy, że wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. Znowu przed oczami miał swoje beznadziejne dzieciństwo i moment zjawienia się Jingena w rodzinnej chacie. Przypomniał sobie obraz twarzy ojca alkoholika i jego cyniczny uśmiech.
Kawaki powrócił do posiadłości Uzumakich. Był teraz odrętwiały, oszołomiony i z trudnością łapał oddech. Zamarł w bezruchu w zielonym, salonowym fotelu.
Naruto najpierw spojrzał na Boruto, który ciągle przypatrywał się Kawakiemu. Następnie pochylił głowę w kierunku Hinaty, która zmarszczyła czoło w obawie o nowego lokatora.
— Już wszystko w porządku Kawaki — Siódmy przysunął się bliżej, a następnie przytulił chłopca do swojej piersi. — Tutaj jesteś bezpieczny.
Klatka piersiowa hokage była ciepła i twarda, za pewno od wyćwiczonych przez lata treningów shinobi. Jednak dawała swego rodzaju spokój i bezpieczeństwo, tak, że Kawaki uwierzył we wcześniej wypowiedziane słowa. Był tutaj bezpieczny.
— Kawaki-kun? — rzekła nieśmiało Himawari, podając mu znowu szklankę z wodą. — Proszę wypij, to dobrze ci zrobi.
— Dziękuję — bąknął z odpowiedzią i opróżnił naczynie. Dopiero wtedy poczuł, jak bardzo zaschło mu w ustach.
Boruto patrzył na niego w milczeniu. Czasami irytowała Kawakiego, jego lekkomyślny i niecierpliwy charakter. W tamtym momencie jednak młody Uzumaki był zbyt spokojny jak na siebie. Kawaki odwrócił wzrok, starając się opanować ogarniający go wstyd.
Wieczorem długo próbował usnąć, lecz nie potrafił, przez nękające go kolejny raz koszmary. Dziękował Hinacie, że pozwoliła mu nocować na kanapie w domowym biurze hokage, ponieważ nigdy wcześniej nie wiedział czym jest miękkie łóżko oraz ciepła, świeżo wykrochmalona pościel. Przykrył się szczelniej kołdrą, próbując odpędzić swoje demony lecz im bardziej chciał od nich uciec, tym szybciej wracały i to ze zdwojoną siłą.
Budząc się kolejny raz tej nocy, przetarł zaspane, przekrwione oczy. Proteza Siódmego leżała nieruchomo na niewielkim, prowizorycznym stoliku. Kawaki wstał z miejsca. Czuł suchość w ustach i zapragnął napić się wody. Skierował więc swoje kroki w stronę kuchni, ostrożnie, by nikogo z domowników nie zbudzić.
Ile już lat czasu minęło odkąd zamieszkał razem z rodziną Uzumakich?
Jednak czy naprawdę mógł się otworzyć, zaufać, zapomnieć?
Zawsze był wykorzystywany przez innych. W towarzystwie Siódmego nie czuł się jak dawniej. Czy może powinien całkowicie się poddać i zaufać? Czy te wszystkie traumatyczne przeżycia, z których niewątpliwie wyciągał wnioski, powinien porzucić?
— Tutaj jesteś Kawaki — usłyszał zaspany głos hokage, stojącego w progu kuchni. — Czyżbyś znowu nie mógł spać?
— Myślałem, że Siódmy smacznie śpi. Nie chciałem pana zbudzić.
— Nie przejmuj się — Naruto stanął obok chłopca i bacznie go obserwował. Lecz to nie był wzrok do którego Kawaki przywykł. Siódmy nie był Jingenem, nie obrażał go, nie poniżał, nie karał. — Moim zadaniem jest cię pilnować.
— Nie będę sprawiał kłopotów — odpowiedział chłopiec, odkładając pustą szklankę. — Przyszedłem się tylko napić wody.
— Rozumiem.
Kawaki spoglądał nieśmiało na hokage, starając się zrozumieć swoje uczucia. Im dłużej przebywał z głową rodziny Uzumakich, zauważał więcej rzeczy i doceniał nawet najmniejsze błahostki.
— Chciałbym... — przerwał, jakby nie wiedząc, czy słusznie postępuję.
— Co byś chciał?
— Po prostu, gdy niedawno obserwowałem pana trening z Boruto, wyglądaliście na takich szczęśliwych — wyszeptał, spoglądając na kikut ręki. — Nie jesteś jaki inni ojcowie.
— Nie wiem, co przeżyłeś w swoim życiu Kawaki, lecz możesz być pewny, że nie spotka cię tutaj żadne niebezpieczeństwo.
— Sarada i Mitsuki, też mają do ciebie wielki szacunek.
— Dla hokage każdy w wiosce jest jak rodzina — Naruto spokojnie powstał z zielonego fotela. — Boruto ciągle to ode mnie słyszy. Dlatego nie bój się nam zaufać. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby cię obronić.
— Potrafi hokage obronić mnie przeciwko samemu sobie?
Naruto ze zdziwieniem spoglądnął na chłopca. Jego błękitne tęczówki były spokojne, tak jak cała jego osoba. Wziął głęboki wdech.
— Tak jak mówiłem, nie wiem, przez co w życiu przeszedłeś, lecz tutaj postaram się zapewnić ci jak najlepszą opiekę.
— Dlaczego tak się o mnie troszczysz?! — Kawaki nie wytrzymał. Od dawna chciał z Siodmym na ten temat porozmawiać, nawet bardziej niż przypuszczał. — Dlaczego nie zostawiłeś mnie w więzieniu. Tylko tak, mógłbyś uratować wioskę. Jestem potworem!
— Kawaki — zaczął spokojnie Uzumaki. — Nie jesteś potworem. Jesteś chłopcem, któremu przytrafiło się wiele złego. Przypominasz mnie z przeszłości, dlatego nie mogę cię zostawić. Dla hokage każdy w tej wiosce jest jak rodzina, a rodziny nigdy się nie odtrąca.
— Nawet ty nie potrafisz mnie naprawić. Może Jingen miał rację? Może nie jestem niczym więcej jak pustym naczyniem?
— Nie wiem, co ten cały Jingen ci wmówił, lecz nie uważam byś był pusty. To przyjaciele z czasem mogą zapełnić pustkę, kryjącą się w naszym wnętrzu. — Hokage stanął obok Kawakiego i tak jak miał w zwyczaju przytulił go do swej piersi. — Chyba jednak nie jesteś do końca zepsuty, co dattebayo?
Nim Kawaki zdał sobie sprawę, z oczu zaczęły spadać mu krople łez. Jedna za drugą. Lecz czy tak naprawdę zdoła znaleźć przyjaciół? Czy rzeczywiście zostanie naprawiony?
Od K: Chyba zaczynam lubić Kawakiego trochę bardziej niż wcześniej. Nie wiem jak Wy, lecz przepadam za Boruto i może dlatego znalazło i znajdzie się tutaj kilka historii związanych z bohaterami młodego pokolenia.
Pokochałam uniwersum Boruto, więc cieszę się, że będzie ich więcej. Kawaki jest jedną z moich ulubionych postaci, więc musiałam przeczytać tą partówkę. Jest genialna! Ma wszystko to, co siedzi w Kawakim. Smutek, żal, cheć posiadanua rodziny... Genialne! *-*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz. <3
UsuńBoruto będę tworzyć, jednak nie wiem jeszcze w jakim odstępie czasowym i kiedy, lecz na pewno się pojawią :-)