piątek, 29 maja 2020

Taniec dwóch ciał (KakaSaku)



A gdy zapada noc wzywa samotność.

Sceny erotyczne - zalecany wiek +18 


   
Kolejny raz siedział w miejscowym barze i opróżniał butelkę sake. Napój niewątpliwie drażnił gardło, powodując ciepło w przełyku. Nie liczył, który to raz dzisiaj, ani w tym tygodniu. Zapomniał o rachubie czasu, także o całym zamieszaniu dotyczącym jego osobą. Zapomniał, albo nie chciał pamiętać. 
Odetchnął. Ciężko i głęboko. Odkąd dowiedział się o nominacji na przywódcę wioski nie potrafił skupić się na życiu. Nigdy nie dążył do bycia hokage, nie interesowała go ta posada. Jednak życie nauczyło Kakashiego, że najważniejsze w życiu to chronić bliskie nam osoby. 
 

Gdyby wcześniej zrozumiał ojca. Gdyby wybaczył mu okrycie się złą sławą, może nie doszłoby do tragedii? 
Wypił kolejną czarkę sake. Niesmak, który odczuwał na początku odszedł w zapomnienie wraz z wlewanymi w siebie następnymi porcjami alkoholu. 
Ile jeszcze osób zginie z jego ręki? Ile ginęło przez jego bezmyślność? 
Kolejna butelka sake na pewno zawróciłabym mu w głowie, gdyby nie fakt pojawienia się paru znajomych z młodzieńczych lat. 
-Jak przystało na mojego rywala - Maito Gai wparował na wózku do baru i jak to przystało na niego z zapałem chwycił za nową, pełną butelkę. - Poproszę jeszcze jedną czarkę! - zawołał.
-Co Ty robisz tutaj Gai? - Hatake skierował swój pusty wzrok na przybyłego kolegę. - Jak chcesz później wózek prowadzić?
-Spokojnie Kakashi, jakoś sobie poradzę.
Maito Gai był w wieku Hatake. Miał kruczoczarne włosy i jego znakiem rozpoznawczym były niewątpliwie, tego samego koloru, krzaczaste brwi. Ubrany był zazwyczaj w zielony, elastyczny strój. Po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi, a dokładnie po walce, którą stoczyli z Uchihą Madarą, Maito stracił możliwość poruszania się na własnych nogach, poprzez otwarcie wszystkich możliwych bram, co oznaczało z uszkodzeniem organizmu. Jednak był to tytan pracy i od najmłodszych lat naznaczył Kakashiego na swojego rywala. Wiedząc, że młody Hatake był niezwykle utalentowanym i wspaniałym shinobi. 
Rywalizowali we wszystkim. Konkurencje nie tylko dotyczyły spraw ninja, ale także życia codziennego. I dzisiaj właśnie Gai zdecydował się na rywalizację w piciu kolejek sake. 
-Ale Gai, ja już jestem po paru czarkach! - Kakashi starał się zaprotestować, lecz na próżno.
-Phi, myślisz, że takie wymówki pozwolą Ci zrezygnować? - Maito dopadł butelkę i rozlał do dwóch czarek. - Nie ze mną takie numery Kakashi!

   
Kolejna noc minęła beznamiętnie. Kolejna zmarnowana, nieprzespana, zapomniana. Poranne promienie obudziły Kakashiego, raziły w oczy, znęcając się nad ich właścicielem. Powoli podniósł się znad poduszki, usiadł na skraju łóżka i podrapał po głowie. Ta niemiłosiernie pulsowała, znowu miał kaca.
Ostatnimi czasy przywykł do tego stanu rzeczy. Spuścił za ciężką głowę, spoglądając na bose stopy. Kim był? Kim się stał? Czy aby na pewno powinien zostać przywódcą wioski?
Zimny prysznic pozwolił na nowo otrzeźwieć. Łagodził ból pulsujących skroni, pozwalał żołądkowi odpocząć. Lodowate krople spływały po umięśnionych plecach, ich wędrówka była niemą torturą, powodowały dreszcze. Jednak Hatake jako shinobi, z kilkunastoma latami doświadczenia, niejednokrotnie przeżywał gorsze katusze. W swoim życiu widział już wszystko - ból, cierpienie, łzy szczęścia jak i smutku. Na swoich barkach nosił wielkie brzemię, tragedie lat młodości. 
-Co byś mi doradził sensei? - mruknął do siebie, odczuwając dalej chłód wody z deszczownicy. - Nie potrafię zostać hokage tak porządnym jak Ty. Dobrze wiem, że zleciłeś jedną z najbardziej odpowiedzialnych misji w swoim życiu. Podarowałeś mi opiekę nad wioską i Twoim jeszcze nie narodzonym synem.
Wspomnienia o Yondaime Hokage powodowały delikatny uśmiech na twarzy Kopiującego Ninja Wioski Ukrytej w Liściach. To właśnie Namikaze Minato polecił Kakashiemu opiekę nad swoją ciężarną żoną - Uzumaki Kushiną oraz widział, że tylko to pozwoli mu oderwać się od rozmyślań o wypadku. O wypadku, za który był Hatake odpowiedzialny. 

      
Po dziesiątej zjawił się przy cmentarnym pomniku. Gdyby tylko mógł cofnąć czas. Jednak ten nigdy nie zawraca, a wspomnienia to jedyne co można i trzeba pielęgnować. Bo wszystko niszczeje z czasem, a pamięć wraz z upływem lat przestaje być tak dobra. 
-Kakashi sensei! - dobiegł go znajomy kobiecy głos. Instynktownie za nim podążył wzrokiem, a jego oczom pojawił się obraz różwowłosej kobiety. Haruno Sakura niegdyś jego podopieczna, stała w cmentarnej bramie, w ręku trzymała siatkę z zakupami, a drugą machała mu entuzjastycznie.
Nie odpowiedział. Odwrócił się znów w kierunku pomnika. 
-Odwiedzę Cię później. - pomyślał i odszedł w przeciwnym do Sakury kierunku. Nie chciał, a może nie potrzebował, kolejnej bezsensownej rozmowy. Nie miał siły udawać, że wszystko jest po staremu. Zbliżały się jego trzydzieste urodziny, a on dalej tkwił w zdarzeniach z przeszłości. 
Kiedyś był odpowiedzialnym jōninem, przestrzegał zasad shinobi, cenił życie swoich towarzyszy. Po ostatniej wojnie pogodził się z Uchiha Obito, który kolejny raz uratował mu życie. Jego bezwartościowe życie. 

   
W biurze hokage zastał Piątą, wertującą kolejne spisy zgłoszeń. 
-O już jesteś? - zironizowała blond kobieta. - Chyba wiem, co należy Ci podarować Kakashi z okazji objęcia urzędu. 
-Godaime przesadza. - odpowiedział i zamknął za sobą drzwi. - Nie zasługuję na to stanowisko. 
-Właśnie zasługujesz jak nikt inny - Tsunade podniosła wzrok znad zwoju i uśmiechnęła się. - Jeżeli ja dałam radę, to tym bardziej Ty podołasz Kakashi. 



      
Niecały tydzień. Pozostało tylko niecałe siedem dni do ceremonii objęcia stanowiska przez Kakashiego. Siedem krótkich dni.   
Nad niewielkim drewnianym biurkiem wisiał kalendarz. Część dni była skreślona, natomiast przyszła sobota, zaznaczona była w kółko czerwonym flamastrem. To właśnie wtedy miała się odbyć uroczystość. 
Kiedy usłyszał zza okna szepty, wiedział, że nie znajduje się sam.
-Czego? - wyglądnął zza szyby i dojrzał blondwłosego chłopca, który starał się ukryć. - Widzę Cię Naruto.
-Kakashi sensei - pojawił się w jego pokoju i poklepał Kakashiego po plecach. - Gratuluję nominacji na Hokage. Czemu mistrz się nie cieszy?
-W dalszym ciągu nie wiem, czy powinienem. 
-A kto jak nie mistrz?! - oburzony Uzumaki podparł się na biodrach. - Kakashi sensei za bardzo się przejmuje dattebayo! Wszystko będzie dobrze.
-Mam nadzieję.



      
Popołudniu kolejny raz siedział na znajomym już barowym krzesełku. Po niezapowiedzianej wizycie Naruto nie potrafił skupić myśli. Będzie dobrze. Jednak piecza nad wioską wcale nie jest taka łatwa i zaczynał wątpić w słowo dobrze.
-Kakashi! - Tsunade dosiadła się do Jōnina. - Dla mnie jedna czarka jeszcze! - podniosła rękę. - Chyba nie myślałeś, że będziesz pił w samotności.
-Phi - odburknął Kakashi i przechylił swój kieliszek. - Czcigodna czegoś ode mnie oczekuje?
-Zapuściłeś się Hatake. Nie poznaję Ciebie. - Senju przybliżyła kieliszek do ust. - Wcześniej porządny podwładny, teraz coraz częściej zaniedbujesz misje.
-To nie tak, że zaniedbuję  - Kakashi opróżnił kolejną czarkę.
-Wiem, zaczynasz bać się czy podołasz? Spokojnie, jeżeli ja dałam radę Ty także to zrobisz.

      
Kap. Kap. Kap. Krople deszczu obijały się o metalowy parapet, a wraz z nimi do głowy Kakashiego przybywały obrazy przeszłości. Nocne mary nie dawały mu spokoju i pomimo, że ostatnio nadużywał alkoholu, nie potrafił zasnąć. Myślał, że wzmożona liczba procentów we krwi spowoduje senność. Niestety nic takiego się nie stało. 
Bezsenność towarzyszyła mu od dobrego miesiąca i nie potrafił się z niej wyleczyć. Winę zwalał na ceremonie, lecz dobrze wiedział, że wyrzuty sumienia są gorsze od pozostania przywódcą wioski.    
Kap. Kap. Kap. Kakashi nie liczył już kropel, na siłę starał się usnąć. A im bardziej tego pragnął, tym gorzej to przychodziło. 
-Jesteś beznadziejny Hatake.
Podnosząc się na rękach, ledwo zaczerpnął rześkiego porannego powietrza. Już świtało, a w głowa miała uczucie, jakby zaraz eksplodowała. Gdy przeciągał się, aby dać ukojenie obolałym mięśniom, przypadkowo ręką zawadził o ramkę zdjęcia. Upadło ono na ziemie, a gdy sięgnął po nie dłonią, zauważył wspólne zdjęcie Drużyny 7. 
-Już wiem co zrobić.
Przetarł zaspane oczy, podrapał siwą czuprynę i skierował się pod prysznic. Zimna woda pobudzała jego ciało, umył włosy oraz namydlił się żelem. Skoro od dłuższego czasu nic nie potrafiło go uśpić, ona będzie znała na to lekarstwo. 

      

Nie znalazł jej w gabinecie hokage. Nie zastał w bibliotece, ani na pobliskim targu. Gdyby tylko chciał, mógłby od razu wyczuć jej obecność, lecz uznał to za zbyteczne. Miał dzisiejszego dnia do wykonania parę robótek, obiecał Tsunade zejść do archiwum. 
-Kakashi sensei? 
Przy jednej z zakurzonych archiwalnych półek znalazł ją. Nie musiał więc szukać. Haruno Sakura stała przed nim we własnej osobie. 
-Sakura? - uśmiechnął się i jak zawsze pomachał jej na powitanie. 
-Co mistrz tutaj robi? 
Pochwyciła ramionami mocniej zwoje zakurzonych papierów, tak, że jeden wyskoczył jej z ręki i osunął się na marmurową posadzkę. Kiedy chciała podnieść, w tym samym momencie Kakashi skierował swoją dłoń po dokument. Niestety ich głowy spotkały się ze sobą, co zaowocowało dużym guzem na środku głowy każdego z nich. 
-Ała – różowowłosa kobieta pogładziła miejsce guza. 
-Przyszedłem po parę zwoi dla Piątej. 
-To są właśnie te zwoje – Haruno wskazała na zwartość swojego ramienia. - Byłam tutaj po materiały do szpitala, postanowiłam wziąć i tą dokumentacje. Nie musiał Pan przychodzić. 
-Tak się składa, że Ciebie też chciałem spotkać. 
Sakura zdziwiła się słysząc słowa starego mistrza. Nie spodziewała się, że sensei będzie jej potrzebował. 
-Ostatnio mam problem ze snem – zaczął i od razu zrozumiał jak jest mu wstyd, przyznając się do swojego problemu. 
-Widać po Tobie. Masz straszne sińce pod oczami. 
-Skoro jesteś medycznym ninja, może masz jakieś sprawdzone sposoby?
-Spotkajmy się o szesnastej w moim gabinecie. Coś postaram się poradzić. 

   
Gabinet Haruno znajdował się na pierwszym piętrze konoszańskiego szpitala. Był to niewielki pokoik, z kozetką, biurkiem i krzesłem.  W prawym rogu pod oknem mieściła się dębowa, przemalowana na biało biblioteczka. 
Zapukał chwilę przed szesnastą.
-Proszę – odpowiedziała mu kobieta. - Chyba sensei musi rzeczywiście mieć problemy, skoro się nawet nie spóźnia – zażartowała.
-Najwidoczniej bezsenność działa też na inne aspekty życia. 
-Połóż się proszę na kozetce – poleciła, więc położył się na brązowym materacu. - Zamknij oczy i się odpręż. 
-Chyba nie zamierzasz mnie wprowadzić w stan hipnozy?
-Nie – zaśmiała się, a Kakashi pierwszy raz stwierdził, że Sakura ma wyjątkowo ładny uśmiech. Ciepły i pogodny. Dorosła. - Zobaczmy co my tutaj mamy? 
Badane nie trwało długo. Po dwudziestu minutach zostały przepisane lekarstwa na bezsenność i zalecenia do stosowania. Codziennie wieczorem należało zaparzyć specjalnych ziół i odstawić alkohol. Został solidnie zrugany przez byłą uczennice i pierwszy raz w życiu kobieta go zawstydziła. 
-Może dzisiejszej nocy uda Ci się zasnąć – Haruno poprawiła biały fartuch, a Hatake przyłapał się na myśli, że chętnie by zobaczył, jak różowo włosa kobieta go ściąga.
-Mam nadzieję. 

      
Kap. Kap. Kap. Kolejna kropla tej nocy, po dziesiątej przestał liczyć. Mimo wypicia leczniczych ziół nie był w stanie zmrużyć oka. Nie potrafił także uwierzyć, że leżąc w łóżku przypomniał sobie obraz Haruno – jej jadeitowych tęczówek i tego ciepłego uśmiechu. 
-Otrząśnij się Kakashi! - zrugał się w myślach. - Co się z Tobą do diaska dzieje?


   
Puk. Puk. Puk. Tym razem jego uszu dobiegł odgłos zza drzwi. Nie spodziewał się dzisiejszej nocy nikogo, nie miał także najmniejszej ochoty z nikim rozmawiać. 
Puk. Puk. Puk. Najprawdopodobniej musiał to być Guy. On nigdy nie daje za wygraną, więc wstał z łóżka i w samych bokserkach podążył w kierunku drzwi wejściowych. 
-Czego chcesz Guy? - zapytał, lecz zdziwił się, gdyż przed nim stała we własnej osobie Haruno. - Sakura?
-Chciałam sprawdzić czy u mistrza wszystko w porządku. 
-Jak widać – przewrócił oczami. - Wejdź. 
-Zioła nie działają?
-Niestety. 
-Przyniosłam jeszcze to – wskazała na reklamówkę z kilkoma butelkami sake.
-Przecież sama mówiłaś, że nie powinienem pić alkoholu. 
-Mówiłam, lecz nie zamierzam dzisiejszej nocy pić sama. 
Kakashi znalazł w kuchennej szafce kieliszki, które położył na biurku pod ścianą. Haruno od razu pochwyciła butelkę i pozbyła ją zakrętki.
-Nie bawisz się w korkociągi?
-Nie mam zamiaru czekać. 
-Właściwie Sakura to co Cię sprowadza do mnie? Niezbyt wierzę w Twoją wymówkę. 
-Mam już dosyć samotności sensei – wyszeptała prawie bezgłośnie, a kiedy pochwyciła kieliszek i opróżniła jego zawartość, do jej oczu napłynęły łzy.
-Sasuke się nie odzywał?
-Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio coś napisał – kolejna łza spływała po poliku.
-Cały Sasuke – też opróżnił swój kieliszek i dłonią starł kobiecą łzę.

   
To był moment przełomowy. Dziewczyna pod dotykiem męskiej dłoni zmrużyła oczy i jęknęła. Potrzebowała tego jak tlenu. Chciał oderwać dłoń, wiedząc, że alkohol za bardzo mąci ludziom w głowie, lecz Haruno postanowiła dzisiejszej nocy zrobić coś, o czym tylko oni mogli wiedzieć.
Kiedy powstała z miejsca i otworzyła szmaragdowe oczy, dostrzegł w nich pożądanie. Pragnęła go przy sobie, a wiedząc, że nie tylko ona może być dzisiaj samotna, nogi same zaprowadziły ją do mieszkania byłego mistrza. Gdy przez moment wahała się, czy na pewno postępuje słusznie, teraz odczuwała pragnienie bliskości. Którą tylko on mógł jej obecnie dać. 
Rozpięła guzik koszuli. Najpierw pierwszy, później drugi. Powoli odsłaniając kształtne piersi. Nie była już dzieckiem, a prawdziwą kobietą.
-Kakashi sensei – wyjęczała błagalnie.
-Sakura my nie możemy.
-Proszę.   
Chwyciła jego rękę i pociągnęła do siebie. Nie protestował. Przez moment wydało mu się to absurdalne, lecz odkrył, że pragnie jej teraz. A kiedy wpiła swoje miękkie wargi w jego, poddał się. Języki zaczęły swój taniec, na przemian badając, co mogą osiągnąć, na co pozwolić.
Kiedy popchnęła go na łóżko, pozbyła się koszuli i spódnicy, gubiąc je na podłodze. Wylądował pośród poduszek, a widok praktycznie nagiej kobiety, sprawiał, że też zaczął jej pożądać bardziej. 
-Sensei – wypowiedziała, kolejny raz łącząc ich wargi.
Poddał się. Opuszkami palców gładził nagie plecy, wyczuwając dokładnie kręgosłup, żebra i łopatki kobiety. Nie odpuścił tym razem, a Sakura napierał na jego męskość coraz bardziej. Luźne bokserki zaczęły uciskać miednice, a kiedy delikatne palce różowowłosej błądziły po ich materiale, jęknął. 
-Sakura.
Pozwolił jej ściągnąć swoją bieliznę, alkohol szumiał w głowie. Lecz sam Hatake nie wiedział, czy całe życie opierał się bliskości, czy już jest zbyt pijany? W momencie zrozumiał, że nie powinien dłużej nad tym rozmyślać. W końcu jutro Haruno wróci do siebie, może nie będzie aż tak niekomfortowo. Możliwe, że nie.
Sprawnie dobyła jego męskość i językiem wodziła wzdłuż, od dołu do góry, z góry do dołu. Nie była dziewicą. Przecież kiedy wreszcie Sasuke znalazł dla niej czas, kochali się. Wtedy nie wiedziała, że to był tylko nic nie znaczący seks, bo Uchiha chciał się tylko odprężyć. Niczym drapieżnik, odbierając jej cnotę, zaznaczyć, że jest jego. To nie był stosunek jak z bajki i Sakura brutalnie się o tym przekonała.
Lecz im rzadziej Sasuke zjawiał się w wiosce, tym częściej spotykali się tajemnie, u niej, u niego, a zamiast rozmowy był tylko seks. Haruno wiedziała, że nie tego oczekiwała od życia. Kochała Sasuke od dziecka, lecz w końcu dorosła. I nie potrafiła udawać, że dalej żywi to samo uczucie. Potrzebowała dzisiejszej nocy pocieszenia, nie chciała samotnie napić się sake, nie potrafiła sama się pieścić.
Gdy dzisiejszego dnia do gabinetu wszedł, szarowłosy, pachnący intensywnie, inaczej niż zawsze, niewidzialna energia popchnęła ją do decyzji. Kiedy badała jego ciało, dotykała palcami twardych mięśni, które przebyły lata ciężkich treningów, zaczęła pragnąć, a przez to inaczej postrzegać ich relację. Po prostu pożądała Kakashiego.
Błądziła językiem, napawając się widokiem obłąkanego mężczyzny. Jej mistrz odczuwał przyjemność, a zaciśnięte powieki tylko ją w tym utwierdziły. Ręką powtarzała, jakby za ustami, ruchy, wyraźnie popisując się. Nie była już niewinną dziewczynką, a kobietą. Kobietą, która pragnęła tego, co właśnie dostaje.
Kiedy spełnienie już osiągało swój limit, otworzył oczy. Natychmiastowo poderwał się i wziął kobietę w ramiona, by odwrócić ich pozycje, chcą przedłużyć chwile przyjemności. Zsunął prawą dłonią czarne figi i zanurzył palce w jej kobiecości. Najpierw jeden, a kiedy poczuł, że jest wilgotna, też drugi. Jęknęła. Widać było, że Hatake nie jest żółtodziobem i też dawno miał za sobą swój pierwszy raz. Nie znała mistrza od tej strony, nigdy nie widziała go z kobietą, a istniały pogłoski, że także preferencje Kakashiego są dość specyficzne. Kiedy cała wioska obarczał go homoseksualną orientacją, ona teraz miała żywy dowód, że Hatake jest mężczyzną, z krwi i kości, a w dodatku obecnie należy tylko do niej. 
-Błagam sensei – załkała, jakby chcąc skrócić torturę. 
Spełnił jej prośbę i od razu wszedł w nią. Oboje oddali się przyjemności, nadawali wspólny rytm. Każdy badał granice drugiego, a gdy stwierdzili, że delikatne pieszczoty już nie wystarczają, podkręcili tempo. 
Kakashi patrzył na jej porcelanową cerę, teraz zaróżowiałą, na kształtne, chociaż niewielkie piersi, na płaski brzuch i długie, smukłe nogi. A gdy Haruno obróciła się tyłem, jej kształtny tyłek, tylko go sprowokował.
-Proszę Cię sensei. Bądź brutalny.
Nie zdawał sobie sprawy, że ona tego naprawdę oczekuje. Że pragnie by on, Kakashi Hatake, wykorzystał jej ciało, wyżył się i potraktował ją przedmiotowo.
-Sakura przecież nie jesteś rzeczą!
-Pragnę tego, taka właśnie jestem – wypowiedziała. - Pragnę byś potraktował mnie brutalnie, byś mocno zafiniszował, we mnie. 
Gdy poprosiła o tak wiele, nie potrafił się opanować. A kiedy wszedł w nią mocno, przytrzymując miednicę, chwyciła go za jądra. To przesądziło. Wypełnił ją całą, wzdychając.
Opadli na łóżko, zmęczeni tym biegiem. Potrzebował tego, prawie jak tlenu, lecz przez dłuższy czas starał się uspokajać to pragnienie. Po prostu nie mógł, przecież zaraz zostanie hokage. 
Sakura odwróciła się do niego i położyła na klatce piersiowej. Wsłuchiwała w jego bicie serca, całując pierś. 
-Sensei dziękuję.
I dzisiejszej nocy nie byli sami, ich ciała już nie tańczyły dłużej samotnie. 
Bo mieli siebie i własną tajemnice. Już na zawsze. 


*


K: Tadadam. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za sceny +18, ale bez tego nie miałoby to sensu. Najpierw miał być sam Hatake, wyszło KakaSaku. Chociaż jakoś nie potrafię sobie wyobrazić ich razem (bo przecież Kakashi jest mój), to chyba nieźle wyszło? Miało też być wieczorem, ale boję się, że już nie zdąże, a w weekend będzie ciężko cokolwiek skleić, nie mówiąc stworzyć i opublikować. Ratuje mnie tylko wcześniej napisane historie, w których nie wiele trzeba zmieniać. Następny epizod chcecie z Itasiem, czy BoruSara? A jakby ktoś miał inne zachcianki to w zakładce Opowiedziane może sobie zamówić co tylko będzie chciał.



7 komentarzy:

  1. hmmmm... zabić za takie sceny?
    No co Ty! My lubimy takie sceny :D
    Gratulacje za umiejętność pisania jednopartówki :) Wyszło dobrze i było z pieprzem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Troszeczkę się bałam, że będzie zbyt wyzywający, ale cieszę się, że się spodobał :)
      Pozdrawiam cieplutko! :)

      Usuń
  2. Myślę, że nawet w anime Boruto Sakura mogłaby mieć w międzyczasie taką relacje z Kakashim xD Ludzie mają potrzeby, a Sasuke wciąż był poza wioską... Scena erotyczna po prostu musiała się tutaj znaleźć. Wyszło ci to super c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też własnie mnie takie myśli nachodziły. A wizja Hatake homoseksualista mi po prostu nie pasuje :x

      Usuń
    2. @Talon prawdę mówi. KakaSaku to kanon w pustym okresie (w mojej głowie, ciii) xD

      Usuń
  3. Oj biedny, zniszczony Kakashi. Jak wszystko rozumie, że dokonał złych wyborów, przez niego ludzie umierali, to moje serce zakuło na wspomnienie, ze mógł może uratować ojca. Nie, Kakashi, byłeś dzieckiem, nie byłeś za nic odpowiedziany Q.Q

    Gorąca scena fajna, rozbudzająca wyobraźnie na dalsze ich spotkania 😏

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥

Szablon