Niektórzy ludzie nie potrafią zapomnieć chwil, przez które było nam dane przejść. Czwarta Światowa Wojna Shinobi zabrała wiele istnień, podeptała wszystko co było nam drogie, wdarła się do codzienności, odebrała ludziom marzenia.
Mimo końca wojny, część ran nie potrafiła się zabliźnić, serce wciąż krwawi. Stojąc nad grobem kuzyna ocierałam spadającą łzę. Już dwa lata minęły, a ja czułam wewnętrzną pustkę.
— Hinata nie płacz! — Do moich uszu doszedł jego głos. Był taki jak zawsze i sprawiał, że na moment zapomniałam jak się oddycha. — Jestem pewny, że Neji tego by nie chciał.
— Naruto-kun — wyszeptałam, kiedy jego ciepła dłoń osiadła na moim policzku i delikatnie wytarła łzę. Mimowolnie podniosłam wzrok na mężczyznę, starając się opanować rozdygotane ciało. - Masz racje, nie chciałby tego.
— To już dwa lata? Czas tak szybko nam ucieka.
Wziął dłoń i stanął obok mnie nad grobem.
— Tak, dwa lata — westchnęłam. — Czemu tu przyszedłeś?
— Chciałem go odwiedzić — przerwał, jakby chcąc pomyśleć nad tym co zaraz powie. — Może to zabrzmi głupio, jednak kiedy nie mam z kim porozmawiać, przychodzę tu i mówię mu wszystko. Wiem, tak zachowują się tylko chorzy psychicznie…
— Nie jesteś taki. W sumie, także czasami chce z nim porozmawiać. To daje mojemu sercu lekką ulgę. Sprawia, że na chwile zapominam o istniejącym świecie.
Staliśmy jeszcze chwilkę przy grobie, kiedy on zaproponował mi herbatę. Zrobiło się chłodno, z gęstych chmur zaczął padać deszcz, kropla za kroplą, jakby samo niebo płakało ze mną. Zgodziłam się. Pierwszy raz chciałam coś dla siebie zrobić.
Wioska Ukryta w Liściach była dzisiaj opustoszała. Może to przez pogodę, która potęgowała pewnego rodzaju nostalgię, a może każdy miał inne zajęcia? Kiba był na misji razem z Shino i Saiem. Shikamaru oraz Choji również wybili z miasteczka. Sakura przez wszystkie dni ciężko pracowała w konoszańskim szpitalu, a Ino pomagała matce w kwiaciarni. Każdy dorósł i poszedł własną ścieżką. Ucieszyłam się widząc jego na cmentarzu.
— Myślę, że tutaj można wejść. Jest dość sporo wolnego miejsca.
Pokiwałam głową i przeszłam przez futrynę. Zajęliśmy stolik pod oknem i zamówiliśmy napoje dla siebie. Po chwili dostałam białą czarkę i imbryk z zaparzoną herbatą. Nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy, więc wzrok utkwiłam w sąsiadującym budynku, w którym znajdowała się kwiaciarnia Pani Yamanaka. Widziałam blond kobietę, którą była Ino oraz starszą brunetkę — matkę koleżanki.
— Hinata?
— Przepraszam, zamyśliłam się — odpowiedziałam zawstydzona, czując tworzące się wypieki na policzkach. — Co mówiłeś Naruto-kun
— Słyszałem, że twoja siostra skończyła akademię i została geninem.
— Hanabi? Tak, wczoraj wróciła z pierwszej wyprawy — upiłam łyk ciepłego napoju. — Pomagali w zbieraniu owoców z sadu. Ty także chyba wróciłeś z misji?
— Tak. Dzisiejszego ranka. Musiałem eskortować jednego z synów Pana Feudalnego. Nic ciekawego, ale za coś trzeba żyć.
— Jesteś najlepszym shinobi w naszej wiosce, więc nie powinieneś narzekać na brak ofert.
Pierwszy raz odważyłam się spojrzeć w jego błękitne tęczówki i utonęłabym, gdyby nie mrugnął i odwrócił wzrok.
— Jednak to Kakashi-sensei wybiera dla mnie zlecenia — wyszeptał. — Nie mogę sam decydować. Poza tym przesadzasz, czyniąc mnie najlepszym.
— Jesteś bohaterem Wioski i całego świata. Zawsze dajesz z siebie wszystko.
Nie odpowiedział. Na jego okrągłej twarzy pojawił się uśmiech, coś co pozwoliło i mi unieść kąciki ust do góry. Patrząc na niego widziałam wszystko. Gdyby tylko powiedział jedno słowo, gdyby tylko chciał bym była jego.
— Naruto sensei! — Do stolika podeszła dziewczyna, z jasnymi brązowymi włosami, różową koszulką, nosząca ochraniacz na szyi. Kojarzyłam ją z widzenia, razem z Hanabi studiowała w akademii. — Jak miło cię tutaj spotkać.
Kiedy zbliżyła się do nas, pochwyciła Uzumakiego za rękę, a zaraz doskoczyły jej dwie koleżanki. Zaczęło się robić tłoczno. Dokończyłam herbatę i odeszłam od stolika. Naruto-kun pewnie i tak nie zauważył mojego zniknięcia. Zapłaciłam za herbaty i odeszłam.
Jesteś cholernie słaba Hinata — pomyślałam.
Dlaczego zgodziłam się z nim pójść na tą herbatę? Przez moment moje szczęście znikło. Rozmyło się niczym krew spływająca po obolałym ramieniu. Miałam może pięć lat. Starałam się dorównać braciszkowi Nijemu, dlatego ciężko trenowałam. Tak jak Naruto.
Następnego dnia spotkałam Sakure w szpitalu. Potrzebowała mojej pomocy, aby wyciągnąć truciznę z kilku shinobi, którzy wrócili z dość niebezpiecznej misji. Zgodziłam się bez wahania, ponieważ i tak nie miałam zajęcia tego dnia.
— Dziękuję Ci Hinata — różowowłosa dziewczyna dopiła końcówkę swojej herbaty i poklepała mnie po ramieniu. — Dalej mu nie powiedziałaś?
— Skaura-chan…
— Spokojnie, nie zdradzę twojej tajemnicy — uśmiechnęła się i spojrzała przez okno na plac treningowy, na którym blond włosy chłopak trenował swoje taijutsu. — To jest gamoń, on nie zauważy wielkiego kamienia na środku drogi, a tym bardziej kobiecych uczuć. Odwagi!
Siedziba Hokage znajdowała się na samym końcu wioski, nieopodal góry, na której wyrzeźbione zostały twarze wszystkich sześciu przywódców wioski. Kiedy po powrocie ze szpitala, pod furtką od domu zastałam Kibę razem z Akamaru, ucieszyłam się i pomachałam do nich ręką.
— Hinata! — zawołał ucieszony Inuzuka. — Ciesze, że Cię widzę.
— Wróciliście z misji?
Podniosłam rękę i podrapałam za uchem Akamaru, tak jak to miałam w zwyczaju. Pies tylko zamruczał i wtulił się pyskiem w moją dłoń, którą zaraz polizał.
— Właśnie wracamy od Hokage — Kiba wypiął dumnie pierś. — Złożyliśmy raport i wracamy do domu odpocząć w końcu — podrapał się po głowie i uśmiechnął. — Dwa tygodnie spaliśmy na ziemi i myliśmy się w miejscowych potokach. Aż człowiekowi marzy się własne łóżko i ciepła woda. Ale wracając do Hokage, Rokudaime prosił, abyś zjawiła się u niego w gabinecie.
— Ciekawe dlaczego?
— Pewnie wyruszasz na misję. Także powodzenia
Chwilę później już ich nie było, a ja dalej stałam osłupiała, nie mogąc uwierzyć, że w końcu idę na misję. Ostatni raz był prawie trzy miesiące temu, przez ten czas sporo się wydarzyło. Osamotniona w wiosce odwiedzałam grób braciszka, sprzątałam w domu, gotowałam i zaczęłam robić na drutach. Uwielbiałam prace manualne, które dawały mi jakiś mały kawałek odprężenia.
Droga do siedziby nie zajęła mi wiele. Właściwie tylko kilka minut. Kiedy zapukałam w dębowe drzwi i usłyszałam proszę, wślizgnęłam się do środka.
— O już jesteś Hinata — do moich uszu dobiegł jego głos, a serce mimowolnie zaczęło szybciej bić. Natychmiast próbowałam uspokoić napływającą na twarz czerwień.
— Czyli jesteśmy w komplecie? — kolejny głos, damski, łagodny, należał do Ino.
— Kakashi sensei możemy się w końcu dowiedzieć po co nas tu zebrałeś
Szarowłosy mężczyzna podniósł wzrok na nas i przez chwile bacznie się zastanawiał. Naruto-kun nie potrafił dłużej czekać, podskoczył do fotela hokage.
— Kakashi sensej!
— Naruto! — Ino upomniała blondyna.
— Przepraszam, przepraszam — zaczął Hatake. — Zamyśliłem się. Otóż waszą misją jest dostarczenie tego zwoju do Kirigakure. Chōjūrō będzie was oczekiwał razem z Panią Mei.
— Jak się tam dostaniemy?
— Wyruszycie od razu. To ważne pismo i nie może się dostać w niepowołane ręce — Kakashi na chwile zamilkł, by upić łyk herbaty. — W porcie nad miejscowym kurortem będzie oczekiwać na was statek. Tam spotkacie się z Saiem. Wasza czwórka ma za zadanie strzec tego zwoju i dostarczyć jak najpilniej do rąk samej Mizukage. Możecie już wyruszać.
Bramę wioski przekroczyliśmy po chwili, a droga do portu zajęła nam pół dnia. Dotarliśmy już po zmierzchu, a bieg minął nam spokojnie. Przy pomocy byakugana sprawdziłam, czy nie mamy zbędnego towarzystwa. Na szczęście jeszcze byliśmy sami.
— Sai! — Naruto doskoczył do chłopaka i poklepał go po plecach.
— Dawno nie byliśmy na misji razem — czarnowłosy uśmiechnął się w odpowiedzi. — Wskakujcie, pójdę zameldować kapitanowi, że możemy ruszać.
Tej nocy niebo było bezchmurne. Granatowa powłoka z migoczącymi gwiazdami wyglądała obłędnie. Opierałam się o balustradę, spoglądając w dal. Każdy znalazł sobie jakieś zajęcie. Ino czytała książkę, Sai malował rysunki, a Naruto-kun zwiedzał statek. Kiedy obolałą biegiem, postawiłam stopę na statku, wiedziałam, że ta misja nie będzie taka jak inne. Patrząc teraz w gwiazdy, postanowiłam posłuchać się rady Sakury i wyznać swoje uczucia. Bo kiedy to zrobić, jak nie na misji?
— Tak powiem Naruto-kun co czuję — wyszeptałam do siebie, dłoń zaciskając w pięść. — Nie może jednak nie…? Hinata! Musisz to zrobić!
— Co musisz zrobić? — Po mojej prawej stronie, stał oparty o balustradę Uzumaki.
— Naruto-kun? — złapałam się poręczy, próbując zapanować na dygoczącym ciałem.
— Zimno Ci? — blondyn zbliżał się coraz szybciej, krew pulsowała w mych żyłach, a ja nie potrafiłam nic powiedzieć. Jednak nie mogłam milczeć. Musiałam coś wymyślić.
— Chłodny wieczór — wyszeptałam, czując jak moja twarz nabiera koloru dorodnego pomidora. Dlaczego ten mężczyzna tak na mnie działał?
— Masz — powiedział i dał mi swoją pomarańczową bluzę, sam pozostając natomiast w białym podkoszulku.
Morska bryza targała blond czupryną, a do moich nozdrzy dotarł zapach. Jedyny i niepowtarzalny. Pot, połączony z mydłem i męskim dezodorantem. Jego zapach.
— Nie chcę żebyś się przeziębiła. — mruknął i poczułam na sobie spojrzenie jego błękitnych tęczówek, tak ujmujących i pięknych.
Pochwyciłam materiał i założyłam na barki, czując jak palę się ze wstydu.
— Bardzo skąpo się ubierasz Hinata. Będziesz chora.
— To moje ubranie na misję — odparłam zawstydzona. — Zawsze mam taki strój. Niestety nad wodą jest wilgotno, co powoduje niższą temperaturę.
— Powinnaś odpocząć, z rana dotrzemy do Wioski Ukrytej we Mgle.
— Tak chyba masz rację.
— Hinata? - dodał drapiąc się po głowie.
— Naruto-kun?
— Może gdy wrócimy z misji dokończymy naszą herbatę?
— Może tak.
Chwilę jeszcze przypatrywałam się twarzy, tej ukochanej, jego najpiękniejszej twarzy. I jakoś na duchu zrobiło mi się cieplej. Naruto-kun zaprosił mnie na randkę? Musisz mu powiedzieć, choćby nie wiem co! - mruknęłam do siebie idąc po schodkach.
— Naruto-kun? — zawołałam za nim, gdy ujrzałam, że dalej stoi w tym samym miejscu. Obrócił się w moją stronę. — Dziękuję, za wszystko.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko! W końcu początek maja ♥
Naruto jak zawsze w sprawach sercowych GAAAAMOOOOŃ
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł i mogłabym przeczytać tego kontynuację! cudownie, niewinnie nieśmiała Hinatka
powodzonka w pisaniu i czekam na więcej!
Bardzo dziękuję za komentarz :)
UsuńJakoś nie potrafię sobie wyobrazić ogarniętego w uczuciach Naruto.
Któż wie, możliwe, że kiedyś napiszę kontynuację, jednak na ten moment to było najlepsze rozwiązanie. Aby zakończyć szocik i nie przedłużać :)
Moje serduszko biło, bo było tyle dialogów wziętych z filmu The Last i tak bardzo dało to miły klimat * ^ *
OdpowiedzUsuńSuper ci to wyszło, czekam na więcej i życzę weny c:
Na początku miało odbiegać od The Last (chociaż bardzo lubię ten film), trochę do niego nawiązałam. Bałam się, że jakbym przeciągnęła bardziej to opowiadanie, mogłoby o wiele bardziej przypominać ten film, a tego nie chciałam.
UsuńDziękuję za komentarz :)